Z nieustalonych dotychczas przyczyn 30 letni mieszkaniec Legnicy stracił panowanie nad motocyklem wywrócił się i spadł z pojazdu. Motocykl uderzył w samochód należący do mieszkańców Mysłakowic, natomiast kierowca trafił pod terenówkę należącą do Holendrów.
– Nagle zobaczyliśmy motocykl pędzący na nasz samochód, mąż nic nie mógł zrobić i zderzyliśmy się z nim. Holendrzy, którzy jechali przed nami, usiłowali zjechać na parking, ale motocyklista wpadł pod ich auto – powiedziała uczestniczka wypadku.
Świadek, który widział prowadzącego motocykl w Miłkowie powiedział, że ten jechał brawurowo, wyprzedzał w bardzo niebezpiecznym miejscu i dla zabawy jechał przez kilkaset metrów tuż obok jego auta. – Kilka minut później zobaczyłem go leżącego pod samochodem. Poznałem go po bardzo charakterystycznym napisie na kurtce. Ja pojechałem dalej, a on został tam na zawsze – powiedział świadek.
Wyjazd z Jeleniej Góry w kierunku Karpacza był zamknięty przez kilka godzin, bowiem czynności policyjne i prokuratorskie przy wypadku śmiertelnym są bardzo drobiazgowe.