Sprawa dotyczy mieszkańców bloków nr 13 i 15 przy ul. Waryńskiego. – Takiej sytuacji jeszcze nie było – powiedziała dyrektor ZEZK Anna Perłowska.
Urzędnicy są w szoku. Bronisław Such, który jest prezesem Stowarzyszenia Romów twierdzi, że nikt z polskich rodzin nie skarżył się na jego rodaków. Z kolei podpisani pod wspomnianym listem twierdzą, że boją się oficjalnie i pojedynczo skarżyć na Romów oraz ich dzieci.
– Mogą się przecież zemścić, mogą nas nawet spalić pewnego dnia. Kiedyś nie zwracaliśmy uwagi na to, że przez okna leciały pampersy, śmieci z kubłów, szmaty i całe kartony papierów. Ale kiedy ostatnio nasze dzieci nie mogą wyjść na podwórko, bo są wulgarnie wyzywane i bite, nie mogliśmy nie reagować i zaprotestowaliśmy – mówi mieszkanka ul. Waryńskiego, która nie chce ujawnić nazwiska.
Wiesława Kuchejda – kierowniczka referatu spraw obywatelskich i ewidencji działalności gospodarczej, która zajmuje się z urzędu Romami, jest zdziwiona zarzutami. Twierdzi, że dzieci romskie nie są agresywne. Takie samo zdanie ma o małych Romach dyrektorka przedszkola Mariola Tatowicz. – To są naprawdę grzeczne i w dodatku zdolne dzieci. Otoczone odpowiednią opieką znakomicie się rozwijają – twierdzi szefowa tej placówki.
Jeden z mieszkańców mówi, że wszystko zaczęło się od tego, że urząd po prostu przedobrzył. Miasto, korzystając z państwowych funduszów przeznaczonych dla społeczności romskiej, wyremontowało im budynek przy ul. Ogrodowej. Od dwóch lat pozwala im się na odpracowanie długów za nie płacone czynsze. Dzieci Romów mogą chodzić za darmo do szkół i przedszkoli. Ludzie to widzą, także ci biednie, równie biedni jak Romowie. – To właśnie jest źródłem konfliktu – powiedział mieszkaniec miasta nad Jedlicą.
Kowarzanie sądzą, że poszło o darmowe kolonie, na które wyjechali mali Romowie. To właśnie tam większość z nich zachowywała się poniżej krytyki. Działo się tak, bo dzieci miały za opiekunki niewiele starsze od siebie koleżanki, które też zachowywały się nad wyraz swobodnie, budząc zgorszenie wśród kadry kolonii.
Dowiedzieli się o tym mieszkańcy Kowar i to dolało oliwy do ognia. Złe wrażenia przywiezione z kolonii przez dzieci polskie i romskie, przeniosły się na podwórka kowarskich domów, gdzie się bawią.
Rozwiązanie tej sprawy nie będzie łatwe. – Musimy doprowadzić do spotkania zainteresowanych, wraz z burmistrzem miasta Mirosławem Góreckim. Na tym spotkaniu trzeba wyjaśnić wszystkie sprawy. Takie spotkanie odbędzie się jeszcze w tym tygodniu – powiedziała W. Kuchejda.