Taka jest na razie rzeczywistość w kilku miastach w Polsce. Docelowo akcja ma być rozszerzona. Chodzi o to, że egzaminacyjne „elki”, które są wyposażone w kamery, dokumentują to, co się dzieje na drodze. Jeśli w kadr wejdzie pirat wyprzedzający na trzeciego lub wymuszający pierwszeństwo, nagranie wędruje prosto do policji drogowej. Funkcjonariusze namierzają „grzesznika” i rozliczają go.
– To działanie zgodne z prawem. Każdy, kto zobaczy, że ktoś popełnia wykroczenie drogowe i nagra go na kamerę, może to zgłosić policji. Tym bardziej egzaminatorzy, którzy są profesjonalistami – wyjaśnia na łamach wtorkowego „Dziennika” kom. Krzysztof Dymura.
Na razie eksperymentalnie WORD współpracuje w ten sposób z policją w Białymstoku. I – jak odnotowuje gazeta – przez niespełna dwa miesiące tej współpracy przed sąd trafiło kilkunastu kierowców łamiących przepisy.
Policjanci są entuzjastami pomysłu, bo ich fotoradary mogą udekumentować tylko fakt przekraczania prędkości. A oko kamery „elki” widzi całą drogową rzeczywistość. Dlatego do współpracy z ośrodkami ruchu szykują się stróże prawa w innych miastach.