Były kandydat PO twierdzi, że po swojej rezygnacji ze startu w wyborach odebrał wiele telefonów i e-maili, wskazujących na to, że po raz kolejny obywatele nie mieli wpływu na wybór kandydatów na partyjne listy wyborcze i mają poczucie, że nie ma na kogo głosować.
- Polacy chcą w parlamencie nowych ludzi, chcą by obecnie rządząca klasa polityczna wreszcie odeszła i przestała psuć Polskę – powiedział Wiktor Marconi.
Kampanię, którą mimo rezygnacji z wyborów prowadzi Wiktor Marconi można zauważyć w różnych częściach Jeleniej Góry i innych miastach regionu, bowiem pojawiły się billboardy z wizerunkiem znanego przedsiębiorcy z Piechowic informujące o tym, że jego zdaniem nie ma na kogo głosować i nie chce brać w tym udziału, a o powodach rezygnacji poinformuje po wyborach.
Jak podkreśla Wiktor Marconi kampania, którą prowadzi jest opłacana z jego własnych pieniędzy i w przeciwieństwie do oficjalnych kandydatów, nie będzie się domagał zwrotu poniesionych kosztów z budżetu państwa po udanych wyborach. - Stać mnie na to i prowadzę kampanię informacyjną jako niekandydat – tłumaczy Marconi.
- Zgodziłem się na kandydowanie, ale inaczej to wygląda z zewnątrz, a inaczej, gdy wpada się w machinę partyjną. Kandydatów dzielę na trzy kategorie: wampiry partyjne, młodzi – często z dobrymi pomysłami, którzy niczego nie osiągnęli w życiu, a trzecia kategoria to politycy zawodowi, którzy nie chcą stracić stołków – dodał były kandydat PO.