Nadleśnictwa wraz z policją oraz Strażą Karkonoskiego Parku Narodowego od lat walczą z crossowcami, którzy zagrażają bezpieczeństwu turystów, rozjeżdżają tereny leśne i straszą zwierzynę.
- Proces walki z tym procederem na terenie Karkonoskiego Parku Narodowego trwał około czterech lat. Było to bardzo trudne działanie, bo ani my, ani policja nie ma wystarczających możliwości by skutecznie zatrzymywać takich wandali.
Dzięki regularnym patrolom udało nam się wyeliminować takie rajdy z terenu KPN – u, ale crossowcy przenieśli się do okolicznych lasów. Stąd nasze wspólne działania z nadleśnictwami. Takie akcje są i będą prowadzone cyklicznie. Nadleśnictwo Szklarska Poręba chce je przeprowadzić jeszcze co najmniej dwa razy przed tegoroczną zimą. Tego problemu nie da się wyeliminować, ale postaramy się go zminimalizować – mówi Włodzimierz Zieliński, Komendant Straży Karkonoskiego Parku Narodowego.
Crossowcy przede wszystkim zagrażają bezpieczeństwu turystów, którym często wyjeżdżają zza drzew wprost pod nogi, ale i bezpieczeństwu całego ekosystemu.
- Przede wszystkim te motory strasznie hałasują, dlatego zwierzęta uciekają z tych miejsc i nie mogą w nich bytować. Rozjeżdżane są również tereny objęte siecią Natury 2000, niszczone są gatunki roślin pod ochroną – wymienia Włodzimierz Zieliński.
Z jakimi konsekwencjami muszą się liczyć leśni wandale na motorach crossowych i quadach?
- Są to przede wszystkim kary finansowe, w zależności od poczynionych zniszczeń nakładamy mandaty od 500 zł, ale najczęściej kierujemy sprawy do sądu, który może nałożyć grzywnę do pięciu tysięcy złotych – dodaje Komendant Straży Karkonoskiego Parku Narodowego.