Chuligani zniszczyli wnętrze jednego z pojazdów, a pijak zanieczyścił inny. Pasażerowie mają fatalne wspomnienia.
Kto musiał w sobotę wieczorem jechać autobusem numer linii siedem, odbył podróż wśród smrodu wymiocin. Powodem zanieczyszczenia był nieznany „sprawca”, pijany osobnik, który przecenił swoje możliwości i zwrócił spożyte trunki oraz zakąskę.
Z kolei wieczorem grupa rozwydrzonych łobuzów zniszczyła wnętrze innego pojazdu. Wandale wyrwali jedną z poręczy. Kierowca zajęty prowadzeniem autobusu, nic nie zauważył.
Miejski Zakład Komunikacyjny oszacuje straty związane z wybrykiem. Pieniądze, które rocznie MZK musi zapłacić za naprawę zniszczonych przez wandali pojazdów oraz przystanków, starczyłyby na zakup jednego używanego autobusu.