Jak już informowaliśmy przyznano także Złote, Srebrne i Brązowe Sierpy w plebiscycie widzów na Najlepszą Swojską Komedię Dziesięciolecia. Za najlepszy film uznano „Dzień Świra”. W dalszej kolejności wyróżniono „U Pana Boga za piecem” oraz „Zróbmy sobie wnuka”.
Festiwal zakończył się koncertem zespołu Big Cyc. Humorów organizatorom i widzom nie popsuła pogoda. W sobotę wieczorem zespoły kabaretowe rozśmieszały wszystkich w strugach deszczu. Na szczęście w niedzielę aura poprawiła się.
Organizatorka imprezy Jadwiga Sieniuć swierdziła, że festiwal był bardzo udany. Pojawił się kolejny już raz, słynący z roli Witii w „Samych Swoich”, Jerzy Janeczek, który specjalnie przyjechał z USA. Przybyła także Joanna Kurowska, Zofia Czerwińska, Andrzej Zaborski, Ryszard Kotys i Roman Kłosowski.
Ten ostatni, znany z roli technika Maliniaka w serialu „Czterdziestolatek” przyznał w rozmowie ze Słowem Polskim Gazetą Wrocławską, że żałuje, iż nie zagrał w kultowej komedii „Sami swoi” Sylwestra Chęcińskiego. Dodał, że niezadowolony z powodu, że nie wystąpił na planie tego filmu, może być każdy aktor jego pokolenia. Kłosowski dodał, że film Chęcińskiego można traktować jako dobro narodowe.
Lubomierskie plenery posłużyły filmowcom dziewięć razy. W 1958 roku Kazimierz Kutz kręcił tu część scen do filmu „Krzyż walecznych”. Sylwester Chęciński nakręcił tu komedię "Sami swoi" i niedługo potem kręcono tu sceny do „Nie ma mocnych” i w końcu do „Kochaj albo rzuć”.
Lubomierz „zagrał” także w filmach: „Daleko na Zachodzie” i „Maratończyk”, „Kocham kino” i „Zakład”. Niedawno Bogusław Wołoszański kręcił tam zdjęcia do serialu „Tajemnica twierdzy szyfrów”.