Amatorski sport wciąż jest zawieszony. Początkowo taki stan rzeczy miał obowiązywać do 17 stycznia, następnie dołożono kolejne dwa tygodnie, a teraz wydłużono obostrzenia jeszcze do 14 lutego. W skrócie trenować mogą obecnie jedynie członkowie kadr Polski, profesjonalni zawodnicy na kontraktach, czy umowach stypendialnych. Co to wszystko oznacza dla polskiego sportu? Od samego początku zaczęło dziś padać wiele zapytań ze strony przedstawicieli piłki nożnej. Wszystko wygląda na to, że rozgrywki i wszelka działalność dla klubów seniorskich na szczeblach ekstraklasy, I ligi, II ligi i III ligi nie są zagrożone. To samo ma się w przypadku dzieci i młodzieży do 18. roku życia trenujących w klubach zrzeszonych w strukturach Polskiego Związku Piłki Nożnej. Gorzej ma się obecnie sytuacja w rozgrywkach seniorskich na szczeblu amatorskim, czyli od IV ligi w dół. Jak na razie związki piłkarskie nie dokonują żadnych zmian w terminarzach rozgrywek. Przypomnijmy, że Dolnośląski Związek Piłki Nożnej ustalił start IV ligi na 6/7 marca, nieco później mają wystartować piłkarze z klasy okręgowej, a także klas A i B. Do całej dzisiejszej sytuacji odniósł się Andrzej Padewski, wiceprezes Polskiego Związku Piłki Nożnej i sternik Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej. Na swoim profilu w mediach społecznościowych wrzucił komunikat, że związek już dziś jest przygotowany na czarny scenariusz: Mamy przygotowany alarmowy terminarz rozgrywek – start od 17/18.04 do 25/26.07 – koniec sezonu. Miejmy jednak nadzieję, że do tego nie dojdzie, piłkarze z niższych lig będą mogli wrócić na boiska, a start rozgrywek nie zostanie przesunięty.