- Trzymamy się ogólnopolskiego scenariusza jasełkowego - mówi ksiądz Krzysztof Antończak, wikariusz w kościele pw. Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny w Karpaczu – organizator pochodu. – Staramy się wybrać kilka scen, ale są to sceny, które najbardziej oddają temat danego roku. Podczas tegorocznego pochodu przedstawiliśmy drogę od stworzenia świata, grzechu pierwszego człowieka, co symbolizował wąż, którego widzieliśmy w pierwszym przedstawieniu. Później, kiedy szliśmy do stajenki towarzyszyli nam aniołowie niosący dla nas dobrą nowinę. Docierając do szopki spotkaliśmy Świętą Rodzinę nowo narodzonego Jezusa, którego w Księdze Rodzaju Pan Bóg zapowiada, że narodzi się potomek niewiasty, który zmiażdży głowę szatanowi – opowiada ks. Krzysztof.
Karpacki pochód Trzech Króli to nie tylko odniesienie do tradycji Kościoła Rzymsko-Katolickiego, ale jest także okazją do odtwarzania polskiej tradycji wypieku szczodraków.
- Jest to niestety zapomniana tradycja. Szczodraki były tradycyjną polską potrawą przygotowywaną na orszak
Trzech Króli. O smaku szczodraków decydował rok jaki minął. Jeśli był dobry, to rogaliki były duże i słodkie, jeśli rok był trudny - wtedy te bułeczki były małe, słone. W Karpaczu szczodraki zawsze są duże i słodkie w podzięce Panu Bogu za miniony rok – dodaje ksiądz Krzysztof.