Petycja jest odpowiedzią na skargę złożoną w Parlamencie Europejskim, przez mieszkańców kraju (województwa) libereckiego, wspieranych przez czeskich ekologów, a domagających się zamknięcia kopalni Turów. Czesi twierdzą, że polska kopalnia zabiera wodę z okolicznych miejscowości.
W polskiej petycji zaakcentowany został aspekt społeczny. Zwrócono w niej także uwagę na funkcjonujące w Czechach i Niemczech znacznie większe kopalnie węgla brunatnego. 23 czerwca petycja w obronie kompleksu Turów została przekazana Annie Zalewskiej - posłance Parlamentu Europejskiego, a następnie złożona u Przewodniczącej Komisji Europejskiej.
W przesłanej z Brukseli, na ręce obrońców Turowa odpowiedzi na petycję poinformowano m.in., że KE jest w pełni świadoma złożoności niniejszej sprawy i analizuje ją z największą uwagą. Komisja zwróciła się też do polskich władz o informacje na temat zastosowania w tej sprawie wymogów wynikających z unijnego prawa ochrony środowiska.
Wioletta Czemiel-Grzybowska, prezes zarządu spółki Skarbu Państwa PGE GiEK, której częścią jest Kopalnia i Elektrownia Turów podkreśla, że spółka zrobi wszystko, by kompleks działał dalej w interesie mieszkańców Dolnego Śląska.
Nasze działania poparte są racjonalnymi argumentami, które wielokrotnie przedstawialiśmy naszym sąsiadom w ramach długotrwałych konsultacji społecznych, również z udziałem mieszkańców Niemiec i Czech - informuje Wioletta Czemiel-Grzybowska. - Rozmawialiśmy tam o środkach, jakie zostaną podjęte w celu wyeliminowania potencjalnego wpływu turoszowskiej odkrywki na tereny przygraniczne. Aktualnie trwa budowa długiego na blisko 1200 metrów ekranu podziemnego, który jest gotowy już w ponad 70 proc. i zabezpieczy ujęcie wody w czeskiej miejscowości Uhelna przed potencjalnym wpływem Kopalni Turów.