Początek lat 70. To wtedy Lesław Wolak poczuł zamiłowanie do pisania.
– W internacie mieszkało 62 chłopców – wspomina.– Każdy z nich potrafił zagrać na gitarze „Dom Wschodzącego Słońca”. Ja chciałem być oryginalny, więc postanowiłem, że koledzy będą śpiewać piosenki z moimi tekstami.
Dziś nie pamięta, o czym były te piosenki, zresztą było ich 2, może 3... Pierwsze wiersze trafiły do kosza.
– Nie podobały mi się, wyrzuciłem kilka zeszytów z wierszami. Te, co zostały trzymam w komputerze i na dyskietkach, jest ich z 40, nie więcej. Za mało nawet na tomik poezji – mówi pan Lesław.
Pierwszy sukces niespełna 30 letniego wówczas poety nastąpił w Częstochowie podczas Konfrontacji Poetyckich.
– To był chyba koniec lat 70. Nie dostałem wówczas żadnego wyróżnienia od jury, ale na sali siedzieli studenci grafiki z Opola, którzy przyznawali własne, autorskie wyróżnienia. Ja takie otrzymałem, choć nie było specjalnie znaczące – opowiada policjant.
Ale dodało wiary. Poeta trafił do Korespondencyjnego Klubu Młodych Pisarzy i zaczął działać literacko w Jeleniej Górze. W 1981 roku zainaugurowano konkurs im. C.K. Norwida, Lesław Wolak zajął w nim drugie miejsce. Potem otrzymał wyróżnienie pierwszego stopnia na Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim im. Jana Śpiewaka w Świdwinie. Kolejne lata to konkursy w Jeleniej Górze, członkostwo w Radzie Krajowej Korespondencyjnego Klubu Młodych Pisarzy, warsztaty literackie, wiersze w wydawnictwach. Aż nadszedł rok 1984. Narodziny syna i koniec z pisaniem.
– Syn był i jest dla mnie najważniejszy – argumentuje swoją decyzję. – Dopiero gdy ukończył 18 lat, wróciłem do pisania. Teraz i syn i żona recenzują moje wiersze.
– Czasem ojciec podrzuca mi coś do przeczytania – mówi syn pana Lesława, Jakub. – Ja niestety nie odziedziczyłem talentu literackiego i niespecjalnie interesuję się poezją, ale jego wiersze są OK. Mama bardzo lubi wiersze taty, czasem zamienia się w krytyka. Wtedy tato ze spokojem przyjmuje to do wiadomości.
Poezję Lesława Wolaka znają też członkowie klubu literackiego.
– Lesław jest bardzo sympatycznym człowiekiem. – mówi Joanna Osiak ze Stowarzyszenia Jeleniogórski Klub Literacki. – Bezkonfliktowy, kreatywny, inteligentny. Nawet jeśli krytykuje czyjeś wiersze, robi to w profesjonalny i taktowny sposób.
Odkąd jest w klubie, coś się zawsze dzieje, dzięki niemu wszyscy się rozwijamy.
W tym roku Lesław Wolak został laureatem policyjnego konkursu. Spośród 147 utworów, wiersz Wolaka „Psalm” okazał się najlepszy.
Fragment utworu „Psalm”
"Ty, który wiesz wszystko i widzisz wszystko
Ustrzeż mnie przed tymi;
Którzy czają się cieniu, gdy rano idę po gazetę do kiosku
Oni, gdy mijam ich, strzelają do mnie kamieniami z procy.
Którzy sieją kłamstwo za moimi plecami
Oni wiedzą, że znalezienie prawdy będzie trwało lata (...)"
– Wiersze nadkomisarza Wolaka są na bardzo dobrym poziomie – mówi Katarzyna Krakowiak z Wydziału Promocji Policji, jedna z jurorek konkursu. – Jego poezja jest wszechstronna, a on sam ciągle poszukuje. O ty, jak jest dobry świadczy fakt, że spośród tylu utworów wybraliśmy właśnie jego.
– Myślę, że jestem po trosze romantykiem, chyba każdy, kto tworzy, ma w sobie nutkę romantyzmu – mówi pan Lesław.
– Fakt, że pamięta ważne daty rodzinne – dodaje syn Jakub.– Przynosi wtedy mamie kwiaty, ale czy jest romantyczny? Chyba nie... Raczej wymagający, przynajmniej wobec mnie, zwłaszcza jeśli chodzi o naukę.
Wiersze poety powstają nagle. Zapisuje myśl, która go zaskoczy, potem siada do komputera i pisze. Dlatego nie ma rękopisów.
– Poezję Lesława oceniam bardzo wysoko – mówi Joanna Osiak. – Pisze świetne wiersze, można się od niego wiele nauczyć.
Ostatnio poeta spróbował swoich sił w prozie. Jak mówi, to są krótkie zwięzłe myśli poetyckie, jak np.
„Haiku”
Japoński skrzypek wychodzi na scenę i gra sonatę gwiezdną. Gwiazdy spoglądają z góry i mrugają zalotnie oczami. Muzyka rozpływa się po sali zamglonym pejzażem. Widać dwoje przytulonych kochanków. W kominku pali się ogień. Ogień syczy i podskakuje na drwach jak tancerz. Ciepło rozpływa się po całej sali i przenika jej najgłębsze pokłady. Ze strun wypływa haiku, zagląda w oczy i przenika do duszy małą dojrzałą wisienką.
Niektórzy zastanawiają się, dlaczego pan Lesław wybrał zawód policjanta.
– To proste – wyjaśnia. – Mój wyuczony zawód to inżynier elektryk. I właśnie wykształcenie w tym kierunku wykorzystuję w pracy w policji.
Jeden z ostatnich sukcesów to nagroda na XI Chojnickiej Nocy Poetów. Nagrodzony wiersz to "Wilgoć".
Noce, morskie noce, pełne wilgoci i mgieł,
każda innym rytmem potęguje niepewność. Oto rzeka
na łasce przeznaczenia unosi do morza ptasie gniazda.
Cień chmury rozlewa się po niebie. Wiatr
wieczny tułacz gwiżdże na rybackich sieciach.
Przyczajony księżyc oświetla drogę. Oto przez zarośla
niczym leniwe fale ciągną ślimaki. Drewniane schody
szemrzą gdy schodzę na plażę. Wiklinowy kosz
rozmawia z mewami. Nagle spada deszcz,
nasze piersi blisko, bliżej.
Serca biją mocniej, szybciej. Stają się
ogniskiem przez które przechodzą
jasne linie świata. Przestrzeń oddycha
i żywi się nami. Mgła przenika odzież i dotyka
chłodem. Przypływ wznosi się i opada.
Palce deszczu biegną po naszych plecach
zataczając coraz mniejsze koła. Na horyzoncie
latarnia błyszczy jak górski kryształ. Jod sączy się
i koi pragnienie niczym źródlana woda. Oto plaża
gwiazda wiatrem szlifowana stygnie. Wilgoć
rozpościera się na wczoraj i jutro, zagląda
przez bulaje. Max Jakob stoi w morzu, strzyże
włosy, srebrne runo wpada do wody. Skrzy się
miliard źrenic, jakby rozbiło się słońce.
(fragment wiersza "Wilgoć").
Od kilku lat Lesław Wolak należy do Ogólnopolskiego Policyjnego Klubu Literackiego "NIEBIESKIE PIÓRO". Aktywnie działa też w Jeleniogórskim Klubie Literackim przy Domu Kultury Muflon. W każdy drugi czwartek miesiąca odbywają się tam spotkania twórców.
– Czytamy swoje wiersze, rozmawiamy. W Jeleniej Górze jest wielu znakomitych twórców. Każdy, kto pisze, powinien się tym chwalić – mówi Lesław Wolak.