Płonne okazały się dla miłośników drezyn ręcznych nadzieje związane z przejęciem zniszczonego budynku karpackiego dworca przez samorząd powiatowy. W październiku odbyła się tam prezentacja Kolei Karkonoskiej, która miałaby zacząć jeździć na nieużywanych od 2000 roku torach.
Za takim rozwiązaniem są gminy Podgórzyn, Mysłakowice, Kowary, Kamienna Góra oraz Miasto Kowary i Kamienna Góra, przez które przebiega zamknięte torowisko. Przystąpiły do porozumienie zawartego z Marszałkiem Województwa Dolnośląskiego w sprawie przejęcia na rzecz samorządów, znajdujących się na terenie Województwa Dolnośląskiego linii kolejowych nr 308 Jelenia Góra - Kamienna Góra oraz 304 Mysłakowice - Karpacz, turystycznego wykorzystania przejętej infrastruktury oraz ponownego uruchomienia przewozów towarowych i pasażerskich.
Sygnatariuszami listu intencyjnego są również Związek Gmin Karkonoskich i KDR - Karkonoskie Drezyny Ręczne. Na pomysł napisania listu intencyjnego wpadł Rafał Gersten, autor Projektu Rewitalizacji Kolejki Karkonoskiej, twórca Karkonoskich Drezyn Ręcznych, atrakcji Karpacza wyróżnionej w konkursie na najciekawszy produkt turystyczny 2006 roku i pełnomocnik samorządów skupionych wokół idei stworzenia samorządowej kolejki turystycznej. Podpisania tego porozumienia odmówił burmistrz Karpacza.
– Czy przystąpimy do tego projektu? Nie wiem, najpierw musimy z głową przejąć dworzec od starosty, ja chcę go skomunalizować, a nie przejmować jako darowiznę – wyjaśnił samorządowiec w październiku, podczas prezentacji Kolei Karkonoskich. Teraz wyszło szydło z worka i okazało się, że władza w Karpaczu kolei nie chce.
– Od trzech lat zabiegałem o przekazanie dworca kolejowego w Karpaczu na rzecz samorządu. Wreszcie udało się do tego doprowadzić. Dwa tygodnie temu udostępniłem starostwu klucze do dworca w celu protokolarnego umożliwienia przekazania dworca przez PKP. W poniedziałek pracownicy starostwa pod moją nieobecność zerwali kłódki i powyrywali zamki, którymi zabezpieczyłem obiekt i wystawili na peron eksponaty, które zbierałem latami, i pozostawili je bez zabezpieczenia. Pozbycia się drezyn z dworca zażądał od starostwa burmistrz Malinowski grożąc, że nie przejmie dworca, dopóki są tam drezyniarze – mówi Rafał Gestern.
Postawę samorządu pod Śnieżką trudno zrozumieć porównując ją z innymi podobnymi sytuacjami w Polsce. Podczas gdy starostwo ostrzeszowskie własnymi siłami i środkami kreuje kolej drezynową wzorując się na przykładzie KDR, władze Karpacza wykorzystują cały arsenał środków administracyjnych i swój personel przeciwko inicjatywie na swoim terenie.