– Jak się rozpoczęła pani przygoda z nauczaniem?
Eulalia Biardzka: – Nie planowałam, że zostanę nauczycielką, a już na pewno matematyki. W podstawówce nigdy nie byłam orłem z tego przedmiotu. Kończyłam technikum finansowe. Moim pierwszym zawodem była księgowość, ale będąc na praktyce, znienawidziłam tę pracę. Po maturze, mając 18 lat przyjechałam do Jeleniej Góry, gdzie miałam ciocię. Wcześniej mieszkałam w Małopolsce. Kiedy przyjechałam do tej ciotki ona powiedziała mi, że jedna z koleżanek pracuje w szkole. Więc i ja poszłam do wydziału oświaty zapytać czy też mogę pracować w szkole. Pan inspektor wysłał mnie do kadrowej, która od ręki wystawiła mi skierowanie do pracy i skierowała do szkoły w Janowicach Wielkich. Ze względu na utrudniony dojazd pociągiem, trzy tygodnie później przeniesiono mnie w zastępstwie do Szkoły w Dziwiszowie, gdzie uczyłam piętnaście lat. Później, w tej szkole pozostawiono tylko klasy 1-3 i starsi uczniowie zostali przeniesieni do Szkoły Podstawowej nr 12 w Jeleniej Górze. Mnie przeniesiono razem z nimi. Po reformie oświaty zlikwidowano SP nr 12 i przemianowano ją na Gimnazjum nr 3, w którym pracuję do dzisiaj. W 2000 roku przeszłam na pełną emeryturę i pracuję jako emerytka.
– Jest sposób na skuteczne nauczanie matematyki?
– Żeby dobrze wykonywać jakąkolwiek pracę trzeba ją lubić. Ja kocham matematykę, to jest moja pasja. Nawet kładąc się spać rozwiązuję zadania matematyczne. Czasami rozwiązanie jakiegoś równania przyjdzie mi do głowy w nocy. Wtedy wstaję rano i szybciutko wpisuję go na kartkę póki pamiętam. (uśmiech). Nie wyobrażam sobie uczyć innego przedmiotu niż matematyka. Lubię dociekać, myśleć. To jest moje życie, dlatego może tyle lat pracuję w tym zawodzie. Matematyka jest dla mnie rozrywką, podobnie jak rozwiązywanie krzyżówek.
– Co najmilej wspomina pani z tych lat pracy?
Lata spędzone w Dziwiszowie. Wtedy nawet w niedzielę mogłabym chodzić do szkoły, a najgorsze były dla mnie wakacje. Kiedy one tylko się zbliżały martwiłam się, jak ja wytrzymam te dwa miesiące bez moich uczniów i bez matematyki, bez zajęcia. (śmiech) Cała moja praca jest dla mnie przyjemnością. W obecnej szkole też jestem doceniana, szanowana przez nauczycieli i dyrekcję. Bardzo lubię ten zespół i dobrze się w nim czuję. Miłe były również podziękowania samych uczniów, takie po latach.
Czy coś w tych latach pracy umknęło z Pani marzeń, planów?
Kiedyś przez kilkanaście lat należałam do zespołu ludowego, z którym jeździliśmy wkoło Jeleniej Góry i śpiewaliśmy. W tym śpiewie byłam w swoim żywiole. Lubię śpiew, muzykę i ubolewam nad tym, że mi to już przeminęło. Całe życie marzyłam też żeby nauczyć się grać na akordeonie. Nawet mam ten instrument w domu i często na nim grałam, ale tylko dla siebie. Zazdrościłam innym grania w zespole. Poza tym bardzo żałuję, że nie skończyłam prawa. Przez jakiś okres czasu byłam ławnikiem w kolegium karno-orzekającym i jak ubrałam tą togę to byłam wniebowzięta.
– Dziękuję za rozmowę.
Pani Eulalia ma dwie córki i czwórkę wnuków. Ceni pomaganie innym i odwagę. Nie lubi swojej niesystematyczność oraz… sprzątania. Ma liczne odznaczenia, w tym Złoty Krzyż Zasługi. Przez cztery lata zasiadała też w fotelu zastępcy przewodniczącego rady miejskiej Jeżowa Sudeckiego. Na co dzień hoduje… kury i zamierza powiększyć stadko. Wytrwania, osiągnięć i niespotykanego stażu pracy gratulowały Jubilatce władze miasta, dyrekcja szkoły, nauczyciele i uczniowie. W intencji pani Eulalii odprawiona została również msza święta.