Głównym powodem opinii o fałszowaniu wyborów prezentowanej przez posłankę były niejasne dla wielu wyborców zasady głosowania (ponad 17 proc. Nieważnych głosów, podczas gdy w 2010 r. - 12 proc.). – To skutek „książki” do głosowania w wyborach do sejmików, zamiast jednej karty - tłumaczyła posłanka.
Dr Jacek Potocki z Uniwersytetu Ekonomicznego, który kandydował w wyborach do Sejmiku Dolnośląskiego z listy PiS-u przedstawił mapki Polski, na których w kolorze czerwonym zaznaczone były miejsca, gdzie odnotowano najwięcej nieważnych głosów.
– W poprzednich wyborach zrobiono eksperyment w województwie mazowieckim i wydrukowano do wyborów karty w formie książeczki. Wtedy właśnie w tym województwie odnotowano największą ilość nieważnych głosów. Skoro wiadomo było, że taka forma wprowadza w błąd, to ktoś najwyraźniej miał w tym cel, by tym razem w całej Polsce wydrukować książeczki, których nie zrozumiało wielu Polaków – wyjaśniał Jacek Potocki.
Kolejna sprawa to nie działający system informatyczny PKW i niejasność w liczeniu głosów. – Zgłosiliśmy ponad 1500 protestów wyborczych i oczekiwalibyśmy unieważnienia wyborów do sejmików wojewódzkich lub skrócenia kadencji. Prezydent RP zasugerował sądom jak mają wobec protestów wyborczych postępować, co w mojej ocenie jest niedopuszczalne – podkreślała posłanka.
Przepisy Unii Europejskiej przewidują dwanaście kryteriów, które muszą być spełnione, by wybory były uznane za poprawne. – A sześć z nich zupełnie nie zostało spełnionych, a pięć nie do końca. Są to m.in. pomyłki w ogłaszaniu wyników, brak jawności, źle funkcjonujący system informatyczny oraz przesuwanie terminów ogłaszania wyników – mówiła Marzena Machałek.
Film Telewizji StrimeoTV