W lipcu było 70 akcji, w tym miesiącu 10 wypraw ratunkowych. Jeden raz trzeba było skorzystać z pomocy śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Niestety odnotowano też jeden przypadek śmierci w górach. Najczęstsze problemy zdrowotne z jakimi borykają się turyści, którzy bardzo licznie wędrują karkonoskimi szlakami to urazy kończyn dolnych i górnych oraz kłopoty z krążeniem. Przyczyny wypadków to tradycyjnie brak rozwagi, brak odpowiedniego przygotowania do wyjścia w góry, zbytnia wiara we własne siły.
– Bywa, że osoby, które cały rok spędzają za biurkiem już dzień po przyjeździe wybierają się, aby atakować karkonoskie szczyty – mówią ratownicy GOPR. W takiej sytuacji często zdarza się, że nieprzyzwyczajony do wysiłku organizm odmawia posłuszeństwa. - Jest to szczególnie niebezpieczne w przypadku ludzi starszych. Dlatego zalecamy, aby pierwsze dni poświęcić na wędrówki w niższe partie gór, a dopiero potem udać się na wyprawy wyżej - radzą.
Wśród zdarzeń wymagających interwencji ratowników były też takie, gdzie jako powód jednoznacznie trzeba wskazać ludzką głupotę. Tak było w przypadku kompletnie pijanej turystki, która w tym stanie nie potrafiła sama zejść z rejonu Śnieżki. Kobieta miała kłopoty nawet z mówieniem. Nietrzeźwy mężczyzna postanowił natomiast zeskoczyć z wyciągu w połowie drogi. Cudem nic poważnego mu się nie stało.