Piłeś i wsiadasz za kierownicę? Możesz stracić auto. Taką karę za jazdę po głębszym chce wprowadzić Ministerstwo Sprawiedliwości. – To nierozsądne – odpowiada większość pytanych przez nas kierowców.
– Dlaczego mają zabrać mi samochód, skoro będę jechał powoli i bezpieczne – denerwuje się Darek, kierowca z Jeleniej Góry. – Czy wypicie jednego piwa to wielkie przestępstwo?
Dotychczasowe, i tak bardzo ostre kary, nie skutkują. Liczba wypadków z udziałem pijanych kierowców stale rośnie. W niedzielę (1 lipca) 21-latek z gminy Stara Kamienica spowodował kolizję. Nie dalej jak miesiąc temu, 22-letni kierowca w Cieplicach staranował barierkę i uciekł, zostawiając w samochodzie krwawiącego pasażera. Okazało się, że sprawca był pijany. Podobnych przykładów jest znacznie więcej.
Zwiększone kary to jeden z elementów projektu zmian kodeksu karnego, przygotowanego przez resort sprawiedliwości. Kierowca, który będzie jechał po głębszym, musi liczyć się z utratą samochodu. Kara przepadku auta obowiązywałaby też tych, którzy jeżdżą pod wpływem środków odurzających, sprawców niektórych wypadków oraz kierowców, którzy zbiegli z miejsca zdarzenia.
Pojazdy byłyby sprzedawane a dochód zasiliłby budżet państwa.
– Jeśli dotychczasowe restrykcje nie skutkują, to należy je zaostrzyć – uważa Marzena Machałek, posłanka Prawa i Sprawiedliwości z regionu jeleniogórskiego. – Wystarczy pomyśleć o tych, którzy zginęli albo stracili kogoś bliskiego przez pijanych kierowców. Przecież w takiej sytuacji może znaleźć się każdy z nas. Ludzie powinni sobie zdawać sprawę, że jeśli wypili, to nie mogą wsiadać za kierownicę.
– Nie można w nieskończoność zwiększać kar – uważa tymczasem Andrzej Wieja, sędzia Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze. – Kara skutkuje do pewnego momentu.
Jak twierdzi, skonfiskowanie auta nie jest sprawiedliwe.
– Nie można traktować tak samo kogoś, kto ma 0,6 promila i kierowcy, który ma 3 promile – mówi. – A co w przypadku, jeśli kierowca jechał pożyczonym samochodem? Załóżmy jeszcze, że jechał do apteki, by wykupić niepełnosprawnemu sąsiadowi lekarstwa. On także ma stracić auto? – pyta Andrzej Wieja.
– Taka kara może mieć dramatyczne skutki – mówi Mariusz Podolak z Jeleniej Góry. – Mam wielu znajomych na wsi. Gdyby policja zrobiła tam. tzw. nalot w sobotę wieczorem, po dyskotece, to następnego dnia połowa mieszkańców nie miałaby jak dojechać do miasta do pracy.
Inna sprawa, to fakt, że taka kara jest nierówna. Więcej straci kierowca, który jechał luksusowym mercedesem, aniżeli kierowca, który jechał maluchem.
Wątpliwe też, aby państwo wiele zyskało na konfiskowanych autach. Nie wiadomo, gdzie by trzymano takie samochody ani kto płaciłby za ochronę?
Wszyscy są jednak zgodni, że trzeba walczyć z pijaństwem wśród kierowców. – Rząd powinien pomyśleć, co zrobić, żeby zmienić nastawienie ludzi – mówi Andrzej Wieja. – W wielu środowiskach jest, bowiem społeczne przyzwolenie na jazdę po pijanemu.
Podobnego zdania jest Dariusz Pinis, zastępca prokuratora rejonowego w Jeleniej Górze. – Wracający z dyskoteki, zamiast zamówić taksówkę, do prowadzenia samochodu wybierają tego, który najmniej wypił – mówi. – Jeśli uda się zmienić nastawienie ludzi, to i wypadków z udziałem pijanych kierowców będzie znacznie mniej.
<b> Przerażające dane </b>
Jeleniogórska policja w pierwszym półroczu 2007 roku zatrzymała 380 nietrzeźwych kierujących. To średnio ponad dwóch na dzień! Tylko w maju przed sądem 24-godzinnym stanęło ok. 70. osób. Nie ma miesiąca, żeby nie odnotowano kolizji z udziałem pijanego prowadzącego. Ilu jest takich, którym się udało dojechać po pijanemu bez konsekwencji?