"Novecento" – to po włosku wiek dwudziesty – a zarazem przydomek chłopca, który u progu tego wieku, w roku 1900, został porzucony jako niemowlę na fortepianie w sali balowej transoceanicznego statku. Wtedy nikt jeszcze nie mógł wiedzieć, że mając osiem lat, chłopiec ujawni talent wielkiego pianisty, a statek stanie się dla niego domem i światem, którego nie opuści w najbardziej nawet dramatycznych okolicznościach.
Spektakl, nagrodzony na festiwalu teatru współczesnego. Rzeczywistość przedstawiona w Zabrzu oraz Wrocławskich Spotkaniach Jednego Aktora, powraca w czternaście lat po premierze w jeszcze bardziej nostalgicznej wersji.
Jak powiedział w jednym z wywiadów reżyser spektaklu Krzysztof Prus powodem, żeby wystawić tę sztukę w jeleniogórskim Teatrze im. Norwida jest... Jacek Grondowy.
- To aktor, który ma wszelkie predyspozycje, żeby zagrać główną rolę - mówi Krzysztof Prus.
- Przede wszystkim ma precyzję w budowaniu roli i rzetelność w docieraniu do scenicznej prawdy. Doświadczenie aktorskie, a także specyfika wykształcenia absolwenta wydziału lalek dopomoże mu odnaleźć się w plastycznej formie spektaklu.
Wdzięk i obycie konferansjera oraz popularność wyniesiona z rozlicznych produkcji telewizyjnych będą pomocne w stworzeniu postaci, której żywiołem jest występowanie przed publicznością. Od razu, kiedy przeczytałem „Novecenta”, pomyślałem o Jacku, z którym pracowaliśmy już wspólnie trzy razy i wciąż jeszcze mamy ochotę na więcej.