Obecnie Anilux jest w stu procentach spółką skarbu państwa, i jak mówi jej prezes, prywatyzacja była nieunikniona. Firma zatrudnia około 120 osób, głównie kobiet, z czego około 40 procent to mieszkańcy powiatu jeleniogórskiego.
– Od ubiegłego roku od wiosny trwała procedura przygotowania Aniluxu do sprzedaży akcji, firma została wyceniona, sprawdzone zostały wszystkie kwestie dotyczące własności i w ciągu najbliższego miesiąca ukaże się ogłoszenie o zamiarze sprzedaży około 85 procent akcji skarbu państwa – mówi Zofia Czernow, prezes spółki Anilux S.A. w Jeleniej Górze.
– Pozostałe piętnaście procent akcji jest przeznaczone dla pracowników, jednak zgodnie z przepisami prawa, do czasu, do kiedy minister skarbu państwa nie sprzeda pozostałej części swoich akcji, pracownicy nie będą mogli nabyć przysługujących im akcji – dodaje.
Zmian boją się pracownicy, którzy wskazują na przykład innych sprywatyzowanych zakładów, które zamiast zapowiadanego przez nabywców rozwoju, po kilku miesiącach bądź też latach były po prostu zamykane, a pracownicy trafiali na bruk. Pani prezes spółki w zmianach upatruje natomiast szansę na rozwój firmy.
– Najważniejsze, aby spółkę nabył ktoś, kto będzie chciał inwestować w firmę i kontynuować jej działalność – mówi Zofia Czernow. Co prawda takiej pewności nikt nie ma, ale jest to ogromna szansa. Z jednej strony pracownicy będą mogli otrzymać akcje, a każdy inwestor zgodnie z procedurą sprzedaży, będzie musiał przedstawić pakiet inwestycyjny.
Nabywca będzie musiał zobowiązać się do zainwestowania w spółkę określonych pieniędzy, które są firmie bardzo potrzebne na wymianę maszyn na bardziej nowoczesne i wydajne. – W tej chwili nikt inny nam tych pieniędzy nie da, bo bardzo trudno jest pozyskać pieniądze nawet jako kredyt w bankach. Ja pozytywnie podchodzę do tej prywatyzacji. Sami będziemy zabiegali o to, by było jak najwięcej inwestorów, byśmy mogli wybrać tego najlepszego.
Nie można się bać prywatyzacji, chociaż jest to niewątpliwie trudny okres. W ostatnich latach był kryzys związany z branżą i zalew towarów chińskich. W całej Polsce takich firm jak Anilux są tylko dwie, wcześniej było ich kilkadziesiąt
Fabryka, która funkcjonuje w Aniluxie ma już 173 lata, od tego czasu bezustannie trwała też produkcja, na którą w dalszym ciągu jest zapotrzebowanie.
- Cały czas mamy zamówienie, nie mamy przestojów, a włóczek do robótek ręcznych i przędz dziewiarskich sprzedajemy coraz więcej – mówi Zofia Czernow. Jeleniogórska przędzalnia zasłynęła też swego czasu jako jedyna wytwórnia włóczki moherowej, z której dzierga się popularne „moherowe berety”.
Niezależnie od prywatyzacji zarząd spółki ubiega się o pomoc z ministerstwa skarbu państwa na restrukturyzację firmy. W tym roku na ten cel do firmy miałoby trafić kilkaset tysięcy złotych, wniosek przeszedł już pierwszą ocenę pozytywną. W przyszłym planowane jest pozyskanie ponad miliona złotych, m.in. na wymianę maszyn i sprzętu.
To nie pierwsza próba sprzedaży Aniluxu, decyzja o sprzedaży majątku firmy w prywatne ręce zapadła również pięć lat temu. Wówczas nie było chętnych.