Spotkanie odbyło się w sobotę, w Książnicy Karkonoskiej, gdzie zebrani obejrzeli wyprodukowany przed rokiem film przypominając sobie okoliczności i samą katastrofę rządowego Tupolewa w Smoleńsku, która wydarzyła się dokładnie dwadzieścia miesięcy temu, 10 kwietnia 2010 roku. Nie zabrakło wzruszeń i łez.
Paweł Zołoteńki, który do chwili tragedii był doradcą szefa Kancelarii Prezydenta RP śp. Władysława Stasiaka, podkreślił, że od powstania filmu niewiele w sprawie smoleńskiej się zmieniło na korzyść wyjaśnienia jej przyczyn. Im więcej czasu upływa, tym więcej pojawia się wątpliwości co do oficjalnych komunikatów i ustaleń. Mało tego, propaganda rządzących – posługując się przychylnością mediów – wyśmiewa i kpi z ludzi, którym zależy na ustaleniu tego, co naprawdę wydarzyło się przed 20 miesiącami w Smoleńsku. – To przemysł pogardy – powiedział P. Zołoteńki. Były współpracownik śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego zaznaczył, że film „Mgła” nie był „pro-pisowski”, ani on sam nie jest członkiem Prawa i Sprawiedliwości. Bliskie są mu jednak poglądy polskiej prawicy, a sam film ilustruje marginalizację ludzi, którzy takie przekonania mają, i pracowali w kancelarii prezydenckiej.
Tendencję do budowania podziału społeczeństwa przy wykorzystaniu katastrofy rządowego tupolewa dało się zauważyć już w kwietniu 2010 roku. Teraz ona się pogłębia, co nic dobrego dla kraju nie wróży. – Największym grzechem Donalda Tuska jest budowanie sukcesu politycznego na podziale Polaków w obliczu tragedii, która dotknęła elity narodu, nie tylko działaczy prawicowych, lecz także lewicowych – podkreślił P. Zołoteńki.
Jego słowa poparła posłanka Prawa i Sprawiedliwości Marzena Machałek. – Rzeczywiście, sondaże wskazują, że wielu Polaków nie chce już mówić o Smoleńsku. To „zasługa” określonej propagandy, która dała się także we znaki przy relacjonowaniu Marszu Niepodległości. Przychylne rządowi media nie pokazały zasadniczego, spokojnego i pełnego powagi pochodu, a skupiły się tna grupce zadymiarzy. Nic zatem dziwnego, że za takich uważa się teraz tych ludzi, dla których tematyka smoleńska jest istotna – zauważyła posłanka PiS.– Pracuję w komisji smoleńskiej i jest coraz więcej faktów, które w sposób zdecydowany obalają dotychczasowe ustalenia dotyczące przyczyn katastrofy z 10 kwietnia 2010 roku – dodała parlamentarzystka.
Gość Klubu Gazety Polskiej zwrócił też uwagę na szersze tło, jakie ma Katastrofa Smoleńska i jej echa. – W państwie polskim doszło do poważnych zaniedbań bezpieczeństwa lotu Prezydenta RP, a przecież w każdej chwili podobna sytuacja może wydarzyć się na zupełnie innym poziomie i dotyczyć „zwykłych” obywateli, którzy mogą zginąć. Przesłanek ku temu jest sporo – powiedział Paweł Zołoteńki odnosząc się do ostatnich sygnałów o pobłażliwym traktowaniu kwestii niepodległości i ustępliwości ekipy Platformy Obywatelskiej wobec innych krajów Unii Europejskiej i Rosji.
Paweł Zołoteńki długo odpowiadał na pytania z sali. Mówił o swojej pracy jako urzędnika ponad podziałami. – W Sejmie zajmowałem się sprawami obronności i współpracowałem z śp. ministrem Jerzym Szmajdzińskim, wykonywałem dla niego analizy. Po katastrofie poproszono mnie, bym poprowadził Departament Kadr i Odznaczeń w Kancelarii Prezydenta RP. Byłem więc podwładnym obecnego prezydenta Bronisława Komorowskiego – podkreślił. Dodał, że właśnie stawiając na apolityczność, o którą tak u nas trudno, należy budować wspólnotę państwa i społeczeństwa.
W Książnicy Karkonoskiej zastanawiano się także nad kondycją Polski i Polaków w obliczu różnych zagrożeń. Zwrócono uwagę, aby nie dać się ogłupić ślepo wierząc prorządowym mediom i być bardziej otwartym na opinie innych. Podkreślono także, że wszelkie podziały po prawej stronie nie wróżą dobrze. Ale i tak najgorszy jest pogłębiający się konflikt między Polakami, który zarysował się po Katastrofie Smoleńskiej.