Chcemy, aby nasze miasto tonęło w kolorach kwiatów i zieleni. Barwne klomby i fantazyjnie przycięte żywopłoty to niewątpliwie ozdoba ulic i placów. Jednak, mimo starań pracowników Zieleni Miejskiej, chęci pozostają tylko chęciami.
– Plagą są złodzieje i wandale – usłyszeliśmy w Miejskim Przedsiębiorstwie Gospodarki Komunalnej, które zajmuje się estetyką Jeleniej Góry. Ci pierwsi kradną z klombów kwiaty, aby następnie sprzedawać je przy miejskich targowiskach. Ci drudzy – zupełnie bezmyślnie – niszczą wsadzone drzewka, łamiąc ich konary.
Złodzieje najbardziej upodobali sobie róże, które są jednymi z droższych kwiatów pojawiających się na miejskich klombach. – Bywało, że już następnego dnia po wsadzeniu, rośliny z nich znikały – mówią pracownicy MPGK. Później, sprzedawane po atrakcyjnej cenie, kuszą działkowiczów. Ci kupują kwiatki z niewiadomego źródła.
Popularne są także rośliny, z których formuje się żywopłoty. Zdarzyło się, że z ulicy Gałczyńskiego ktoś ukradł całą partię świeżo nasadzonego ligustra.
Rośliny znikają też z klombów przy fontannie na rogu ulic Wojska Polskiego i Wolności, sprzed Teatru Jeleniogórskiego i ogrodzenia przy kościele garnizonowym.
Wykrywalność tych przestępstw jest znikoma. Pojedyncze przypadki i tak nie byłyby rozpatrywane ze względu na niską społecznie szkodliwość czynu (wartość skradzionych przez złodzieja przedmiotów nie przekracza 200 złotych).
Jednak sumując wszystkie straty poniesione przez Zieleń Miejską, są one znacznie wyższe: sięgają dziesiątek tysięcy złotych rocznie.
Przy okazji zauważyliśmy, że na wielu miejscach zielonych w Jeleniej Górze nie ma wzorowego porządku. Żywopłoty aż proszą się o przycięcie. Podobnie trawniki, które są przy starych kamienicach. Trudno uwierzyć, ale kiedyś w ich miejscu, na przykład przy ulicy Wojska Polskiego, były wzorowo utrzymane przydomowe, kolorowe ogródki.