– Każdy pies ma instynkt drapieżcy. Natomiast muflony do obrony mają tylko rogi, czyli niewiele. Trudno tutaj karać czworonoga, skoro winni są właściciele. Staramy się ich zidentyfikować, co nie jest łatwe. Czasami gospodarze działają z tzw. dobrego serca. Sami dokarmiają dzikie zwierzęta. Problem polega jednak na tym, że rzucają pokarm często za swoje ogrodzenie, przez co sarny czy jelenie schodzą za nisko. Wtedy są narażone na ataki czworonogów – mówi Józef Szafran, prezes Koła Łowieckiego „Ostoja”.
Myśliwi zajmują się także zimowym dokarmianiem zwierząt. Koło Myśliwskie „Ostoja” w swoim obwodzie, obejmującym powierzchnię 5,5 tysiąca hektarów dostarcza 15 ton karmy suchej czyli siana, 40 ton soczystej, na ogół buraków i topinamburu oraz 5 ton treściwej tzn. owsa i kukurydzy. Dodatkowo podawana jest także specjalna sól bogata we wszelkie elementy mineralne.
– Nie można także przekarmiać zwierząt, ponieważ mają wówczas zbyt wiele energii i przyczyniają się do niszczenia drzew, po prostu w nadmiernej ilości zżerają korę – usłyszeliśmy. W chwili obecnej w górach ssaki mają jeszcze utrudniony żer, ze względu na utrzymującą się grubą pokrywę śniegu i dokarmianie jest niezbędne.