300 kilogramów stali poruszającej się z prędkością do 70 km na godzinę – taką definicję czterokołowca podaje „Dziennik” przypominając, że w Polsce nie ma obowiązku posiadania prawa jazdy, aby takimi pojazdami się poruszać. Nie trzeba też ich rejestrować.
Gazeta przypomina o tragedii z minionego weekendu, kiedy w Małopolsce śmierć na czterokołowcu poniosła dziewczynka, która nie opanowała pojazdu. Przyspieszyła do 60 km na godzinę. Na zakręcie wypadła z drogi i uderzyła w drzewo. Nie miała szans. Przepytani przez Dziennik spece od jazdy na quadach podkreślają, że poruszanie się nimi w terenie wymaga wielu umiejętności. A kupno czterokołowca w prezencie dla dziecka jest wynikiem nieznajomości tematu przez rodziców.
Jak mówi jeden z rajdowców, mitem jest twierdzenie, że quady są stabilniejsze od motocykli. Na zakrętach wywracają się bardzo łatwo, a przygniecione ciężarem maszyny małe dziecko ma małe szanse na przeżycie – czytamy.
Przepisy, które mają uniemożliwić dzieciom prowadzenie czterokołowców, są dopiero w fazie przygotowań. Zakładają, że quadami będą mogły poruszać się jedynie osoby z prawem jazdy przynajmniej kategorii B1. Aby uzyskać taki dokument, trzeba będzie mieć skończone 16 lat. Będzie też wprowadzony obowiązek jazdy w kaskach. Nie wiadomo jednak, kiedy nowości wejdą w życie. Być może po wakacjach, czyli… po zakończeniu sezonu na czterokołowce.