Dzisiejsza sesja rady w ratuszu zaczęła się o godz. 11 i trwała ponad pięć godzin! Pod sam koniec porządku dnia przewidziano wspomnianą wyżej problematykę i w tym właśnie celu do magistratu zaproszono Jerzego Łużniaka, wicemarszałka dolnośląskiego, dr Romana Szełemeja, pełnomocnika zarządu województwa ds. restrukturyzacji szpitali, a także Stanisława Woźniaka, dyrektora połączonych szpitali oraz Zbigniewa Markiewicza, zastępcę szefa SW.
Jerzy Łużniak na wstępie przedstawił znane już powody, dla których szpitale powinny zostać połączone. Najważniejsze: oddłużenie Szpitala Wojewódzkiego w Jeleniej Górze, którego wierzytelności sięgnęły już 50 milionów złotych. Do tego także znaczące dofinansowanie na rozwój usług w zakresie pulmonologii i ftyzjatrii. Zaznaczył przy tym, że o marszałkowskich planach muszą wypowiedzieć się samorządy zarówno Kowar jak i Jeleniej Góry, choć dla organu prowadzącego nie musi być to opinia wiążąca.
W dyskusji – choć nie zabrakło akcentów zrozumienia dla fuzji (każdy chciałby, aby szpital oddłużyć) – radni wyrazili wiele sceptycyzmu. Oliwer Kubicki z Prawa i Sprawiedliwości wezwał do ogólnego sprzeciwu i przedstawił zestawienie działania dwóch szpitali. Wynikało z tego, że kowarska placówka jest w świetnej kondycji (ku zadowoleniu pacjentów i personelu), natomiast szpital jeleniogórski – ledwo się trzyma: tonie w długach, jest niewydolny, a załoga trwa w konflikcie z dyrekcją. Radny zwrócił uwagę, że proponowane rozwiązanie nie sięga do przyczyn złej sytuacji, a jedynie łagodzi jej skutki i finalnie nic nie da.
Roman Szełemej ripostował radnemu Kubickiemu, że w Kowarach wcale tak kolorowo nie jest. Szpital był dobry – owszem – ale kilka lat temu, choć świetny personel i bogate tradycje ma do dziś. Pochodzący sprzed ponad 100 lat obiekt coraz częściej nie spełnia wymogów współczesnej medycyny. I przynosi straty: 350 tysięcy złotych w roku ubiegłym. Coraz częściej zdarza się, że pacjenci z diagnozami chorób leczonych w „Wysokiej Łące” wybierają inne placówki, a w Kowarach pacjentów jest zbyt mało. Brak dofinansowania „Wysokiej Łąki” oznaczałby, wg pełnomocnika R. Szełemeja, realną możliwość wycofania się Narodowego Funduszu Zdrowia z kontraktowania usług medycznych.
– Byt szpitala byłby zagrożony! – ostrzegł mówca. – Nieskorzystanie z szansy, jaką daje fuzja, byłoby grzechem zaniechania! – podkreślili pomysłodawcy. Radni usłyszeli przy tym, że owszem – sytuacja szpitala w Jeleniej Górze nie jest dobra, ale jego oddłużenie jest absolutną koniecznością. R. Szełemej dodał także, że przyszłość medycyny leży w dużych i wieloprofilowych centrach medycznych, a nie w mniejszych ośrodkach mono-profilowych, jakim jest „Wysoka Łąka”. W tym przypadku bliższa ideałowi jest Jelenia Góra. Choć - jak zaznaczył R, Szełemej - nikt nie jest pewien, czy ta kuracja da uzdrawiające efekty. - To wyzwanie dla zarządu i załóg obydwu szpitali - usłyszeliśmy. Jednak pełnomocnik przedstawił kilka przykładów podobnych działań w dolnosląskich placówkach, gdzie skutki były pozytywne.
Taka argumentacja nie przekonała niektórych radnych. Krzysztof Mróz (PiS) miał obawy, co do znaczenia „likwidacji”, bo choć będzie tylko formalna, to jednak sprawi, że mieszkańcy mogą czuć się niepewnie „bez własnego szpitala”. Wyraził też niepokój co do losów pracowników, którzy zostaną zwolnieni (90 osób).
Zastępcy prezydenta Zofia Czernow i Hubert Papaj przekonywali tymczasem, że podczas posiedzenia rady społecznej szpitala wojewódzkiego związkowcy wyrazili akceptację co do planów łączenia. Ponieważ sesja rady była transmitowana przez jedną z telewizji, przedstawiciele szpitalnych związków zawodowych zadzwonili do radnego Miłosza Sajnoga (Razem dla Jeleniej Góry), twierdząc, że żadnej zgody oficjalnie nie wyrażali.
Radny Ireneusz Łojek zastanawiał się, jak szpital po fuzji poradzi sobie z zatrzymaniem zadłużenia wobec Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, który jest największym wierzycielem placówki. Radny Rafał P. Szymański (PiS) z kolei chciał wiedzieć, jak placówka poradzi sobie z bilansowaniem usług, skoro dziś na żadnym poziomie tego bilansu brak.
Ostatecznie radni wyrazili pozytywną opinię co do zmian: w obydwu przypadkach „za” było dwunastu radnych, pięciu sprzeciwiło się, a dwóch – wstrzymało się od głosu. Do innych tematów dzisiejszej sesji wrócimy w osobnych doniesieniach.