Przypomnijmy, że zła sytuacja klubu wzięła się z nieporadności zarządu klubu i braku odpowiedniej komunikacji pomiędzy zarządem klubu, prezydentem, radą miejską i pracownikami urzędu miasta. To spowodowało, że MKS Karkonosze otrzymał do tej pory tylko pieniądze na sport młodzieżowy (40 tys. zł) oraz od sponsora – szczecińskiej firmy Ariadna (50 tys. zł), która przejęła wielopoziomowy parking przy ul. Pijarskiej. Natomiast nie ma w klubie znacznej części pieniędzy na tak zwany sport kwalifikowany (600 tys. zł dla wszystkich klubów miasta) ze względów proceduralnych i trwa to od kilku miesięcy.
Dlatego „goniący w piętkę” klub – beniaminek IV ligi, który miał szansę na awans do nowej III ligi, jest teraz na skraju upadku, bo prosty rachunek ekonomiczny dowodzi, że utrzymanie na tym szczeblu drużyny, kosztuje co najmniej 300 tys. zł w sezonie. To spowodowało manifestację z inicjatywy kibiców MKS Karkonosze na przejściu dla pieszych w Maciejowej na ul. Wrocławskiej, którzy niedawno zablokowali to przejście na 20 minut. By nie doszło do następnych manifestacji, odbyło się wspomniane na wstępie spotkanie w ratuszu.
Całe szczęście nie ma już trudności z przekazaniem pieniędzy do klubu z przyznanej dotacji na sport kwalifikowany do połowy lipca (klub musi złożyć ofertowy wniosek) oraz następnej transzy (20 tys. zł) na sport młodzieżowy, tylko klub musi się rozliczyć z wcześniej otrzymanych na ten cel 40 tys. zł. Takie kwoty, na razie uratują klub, a jeszcze otrzyma 21 tys. zł na lipcowy obóz treningowy seniorów z funduszu antyalkoholowego.
Ponadto, jak obiecał prezydent Marek Obrębalski, jutro spotyka się z prezesem firmy Ariadna i odbędzie z nim rozmowę na temat możliwości dalszego sponsorowania MKS Karkonosze.
Wszystko to ładnie brzmi, a jak będzie, przekonamy się za niecały miesiąc. Tylko, czy musi dochodzić do demonstracji, by zapewnić w naszym mieście byt dla najbardziej zasłużonego klubu sportowego w stolicy Karkonoszy?