Kilkanaście wniosków o ukaranie grzywną właściciela budowy hotelu Złoty Lew czeka na rozpatrzenie w jeleniogórskim sądzie grodzkim. Okoliczni mieszkańcy mają już dość przeciągającej się budowy, a raczej tego, że przy obiekcie nic się nie dzieje.
– Przyszła wiosna. Rozgrzebana budowa będzie pewnie siedliskiem pijaków i narkomanów – mówi pan Roman z okolicznej kamienicy.
Dziury w płocie ułatwiają wejście na teren niedoszłego hotelu. Wykorzystują to nie tylko amatorzy libacji i narkomani, lecz także złodzieje. Choć rzeczy, które można z budowy wynieść, jest coraz mniej. Nie sposób też oszacować strat.
Właściciel jest nieuchwytny. Jego plac budowy jest fatalnie zabezpieczony. Przez dziury w ogrodzeniu, za którym są głębokie wykopy, wchodzą dzieci. O wypadek nietrudno.
Przypomnijmy, że z powodu braku postępu w pracach, wygasło pozwolenie na budowę wspomnianego hotelu. Ten, kto ewentualnie go odkupi, będzie musiał na nowo załatwiać wszystkie formalności i zaktualizować projekt. Chętnych od dwóch lat brakuje.
Hotel Złoty Lew miał pomieścić restaurację, podziemny parking oraz pokoje
dla 100 gości. Jedną z atrakcji placówki miały być zbudowane z kamienia podziemia, wczesnogotyckie piwnice, odkryte przez archeologów podczas prac ziemnych przed wylaniem fundamentów.