– Nie potraficie zrobić porządnie całej drogi, co widać na każdym odcinku Karkonoskiej – mówił Józef Gajewski pokazując kolejny bubel. – Od początku ten człowiek mówi o nas kłamstwa i zarzuca wyssane z palca zarzuty – ripostował kierownik Bierut. – Obrażał naszych pracowników określając ich jako element.
Obok takich dyskusji pojawiali się mieszkańcy kolejnych posesji skarżąc się a to na zasypany odpływ wody, na źle zamontowane studzienki odpływowe, na zbyt wąską jezdnię.
- Zamiast zrobić odpływ wody do studzienki jak było wcześniej jeszcze przez Niemców zrobione, to zasypali odpływy i teraz woda spływa całą szerokością jezdni – denerwował się Henryk Jugo, mieszkaniec ulicy Karkonoskiej.
– Prosiłem robotników, żeby nie psuli starych odpływów ale nikt mnie nie słuchał.
Te zarzuty powtarzały się przy kolejnych nieruchomościach. Pracownicy nie słuchali mieszkańców, niszczyli stare odpływy a w zamian robili źle działające.
- To bzdury, wszystko co zrobiliśmy wynika z planów jakie dostaliśmy od zleceniodawcy czyli od miasta – mówił kierownik Bierut.
Jednak każde kolejne sto metrów ulicy to były kolejne skargi, na uszkodzone murki oporowe, zniszczone krawężniki, źle zamontowane studzienki.
– Jest dwa razy lepiej niż było, ale gdyby robotnicy nie zrobili tylu błędów byłoby jeszcze raz lepiej – powiedział inny mieszkaniec Karkonoskiej.
Pomimo demonstracyjnej nieobecności większości radnych, którzy twierdzą, że nie chcą się podpisywać pod fuszerką, w tym odbiorze uczestniczył obok Jerzego Lenarda z PO, radny PiS Krzysztof Mróz.
Protokół uwag spisywany przez inspektora nadzoru zapełniał kolejne kartki i jak mówili członkowie komisji, nie ma szans, żeby ta ulica została odebrana technicznie bez poprawienia wszystkich usterek.