Organizatorzy giełdy piosenki studenckiej w bazie „Pod ponurą małpą” wpadli na oryginalny pomysł, aby proceder oddawania „moczu na uboczu” ukrócić. Mają temu zapobiegać żartobliwe tablice, których treść trafia w samo sedno problemu.
Ale w wielu sytuacjach nie ma napisów, a przenośne toalety nie zawsze są stałym elementem imprez plenerowych, lub jest ich za mało. Na takim, na przykład, festiwalu teatrów ulicznych, widzowie – których potrzeba przyciśnie – nie namyślając się wiele, załatwiają ją w okolicznych bramach i pod murami kamienic.
Lokatorów kamienic denerwuje później smród, który już na stałe wdarł się w tynk.
Tak jest zresztą na głównym trakcie miasta w bramach, które nie są zamykane z obawy przed intruzami. I to nie kwestia braku toalet publicznych, ale wychowania ludzi, którym nie przeszkadza taka forma załatwiania potrzeb.
Straż miejska obsikiwanie murów i bram może potraktować jako nieobyczajny występek. Ale musi też delikwenta złapać in flagranti, czyli na gorącym uczynku. Może też interweniować, jeśli załatwianie tej intymnej czynności kogoś zgorszy. Ale wtedy konieczne jest doniesienie o popełnieniu wykroczenia i świadkowie.
Kłopot wydaje się nierozwiązywalny. Przyczyniają się do tego i starsi, i młodsi. Łatwo to zaobserwować przed pubami w mieście, zwłaszcza po zmierzchu. Ich okolice bywalcy często traktują jak wielką publiczną toaletę.