Jak już wczoraj informowaliśmy, rozpoczęły się prace rewitalizacyjne Parku Norweskiego, które mają kosztować dziewięć milionów złotych. Robotami będzie objęty m.in. znany chyba wszystkim miejscowym akwen, z którego spuszczono już wodę, ale nie całą: nie pozwoliło na to ukształtowanie dna. W dołkach została woda, a w niej ryby, które – wszystko na to wskazuje – padły z powodu niedotlenienia, czyli. tzw. przyduchy. Powierzchnię stawu wciąż bowiem pokrywa warstwa lodu.
Przez 25 lat aż do września ubiegłego roku staw był pod opieką cieplickiego koła wędkarskiego Fampa, które co roku zarybiało akwen różnymi gatunkami ryb.
- Rok w rok były wpuszczane m.in. pstrągi, liny, leszcze, szczupaki, okonie, amury i karasie. Jak usłyszeliśmy, że tu mają robić staw rekreacyjny i mają pływać kajaki uznaliśmy, że nie będzie już miejsca dla wędkarzy, gdyż do łowienia ryb potrzebny jest spokój. Teraz przenieśliśmy się nad staw tzw. „Kwadraciak” za wałami, który dostaliśmy od okręgu pod opiekę - powiedział pan Józef, wędkarz z koła PZW Fampa.
Ostatni raz zarybienie nastąpiło w 2010 r. i przed przekazaniem stawu magistratowi koło wędkarskie odłowiło większość ryb, choć nie da się tego zrobić w stu procentach. Czy wykonawcy prac powinni poczekać, aż lód stopnieje, aby nie narazić na śnięcie tych ryb, które pozostały, wskutek przyduchy?
- Od września ubiegłego roku przestaliśmy użytkować staw, a wcześniej ryby były odławiane, jednak nie można było spuścić całej wody, zresztą tak samo jak teraz. 150 kg małych rybek padło przez upały, więc musieliśmy zapłacić za ich utylizację ok. 800 zł. Większość ryb spłynęła do rzeki, jeśli zostały - to niewielka ilość, bo np. lin nie schodzi wraz z wodą, lecz zagrzebuje się w mule. Ale rewitalizacja parku jest konieczna i niewielkie straty będą zawsze – dodał pan Józef.
Przedstawiciele wydziału inwestycji i zamówień publicznych magistratu poinformowali, że występowali jesienią ubiegłego roku z prośbą do koła wędkarskiego o sprawdzenie stawu pod względem obecności ryb i otrzymali informację, że woda może być spuszczona, gdyż ryb już w nim nie ma. Gdyby jednak jakieś żywe zostały znalezione, zostaną w bezpieczny sposób przetransportowane do rzeki Wrzosówki.
Ryby to nie jedyny problem związany z robotami w Parku Norweskim. Zostanie też wycięta część drzew (około 12 sztuk) oraz krzewy i inne siedliska roślinności. Linia brzegowa – według założeń projektu – ma być wyrównana i opalikowana. Pracownicy magistatu zapewniają, że przy wycince drzew samosiejek, znalezione w nich gniazda będą zabezpieczane i przenoszone.
Mało kto o tym wie, bo – w przeciwieństwie do szerokiej informacji o rewitalizacji Parku Zdrojowego – o wizji tyczącej Norweskiego mówiło się niewiele. Samorządowcy nie rozmawiali też z organizacjami społecznymi Cieplic (radą dzielnicy i Stowarzyszeniem Miłośników Cieplic). Dowiedzieliśmy się, że prace rozpoczęto, choć nie rozstrzygnięto jeszcze przetargu i nie zatwierdzono projektu. W Parku Norweskim nie ma także odpowiedniej tablicy informacyjnej z danymi tyczącymi prowadzonej inwestycji.