- Gdy weszli do nas strażacy złapali się za głowę, jak zobaczyli instalację elektryczną w budynkach – mówi mieszkanka Halina Łupkowska-Filipek – wszystko tu gnije, odpada kruszy się. My jakoś mieszkamy bo mąż wszystko sam wyremontował. A teraz znowu na poniewierkę.
- W tym budynku nigdy nic nie robił – mówi Antoni Kuniczuk – od kiedy postawili za Gierka te baraki dla robotników którzy budowali „Gierkówkę” to jedynie czasami je pobiałkowali i tyle.
- Od pięciu lat tutaj mieszkam – mówi Kazimierz Rodziewicz – co teraz? Nie wiem, urząd miasta zdecyduje co z nami, mają tyle pustych budynków, że nie będzie problemu.
- Zgadzam się z inspektorem nadzoru, że budynki muszą być opuszczone – zapewnia burmistrz Szklarskiej Poręby, Arkadiusz Wichniak – od początku kadencji zabiegam, żeby tych ludzi z Waryńskiego przesiedlić do ludzkich warunków. Mamy już projekt budynku socjalnego na 36 mieszkań, w maju dostaniemy pozwolenie na budowę i wtedy będziemy mogli złożyć wniosek o preferencyjny kredyt z Banku Gospodarstwa Krajowego. Niestety, w normalnym trybie pieniądze możemy dostać na początku przyszłego roku, a budowa może się rozpocząć najwcześniej w kwietniu. Sama inwestycja to 3 do 5 miesięcy.
Jednak mieszkańcy nie mogą czekać rok w budynku, który od dzisiaj nie nadaje się do zamieszkania, choć faktycznie od dawna nie jest miejscem do życia dla kogokolwiek. Baraki w Szklarskiej Porębie są jednymi z pierwszych lokali socjalnych na Dolnym Śląsku zamykanych w trybie natychmiastowym, ale jak mówi wojewódzki inspektor nadzoru budowalnego, Barbara Skultecka, efekty powszechnej kontroli takich lokali już przynoszą efekty w postaci kolejnych obiektów które w najbliższych dniach będą wyłączane z eksploatacji.
- W dwóch małych pokojach mieszkam tutaj z dwójką dzieci, które uczą się w szkole – mówi Marian Frydrych – Magda i Mateusz, chociaż są już prawie dorośli mieszkają w jednym pokoju, na ścianach grzyb, wszyscy chorujemy na astmę i do teraz administracja miała nas gdzieś. Mam nadzieję, że teraz nasz los będzie ciut lepszy.
- Lokatorów z Waryńskiego będziemy przenosić w miarę, jak będziemy odzyskiwać lokale, w tej chwili nie mam nic wolnego – tłumaczy burmistrz Wichniak – nie ukrywam, że w pierwszej kolejności będzie to dotyczyło tych, którzy mają umowę najmu i nie zalegają z czynszem. A mimo bardzo niskich stawek wieli zalega z płatnościami. Kwoty są różne, od 50 złotych aż do 3 tysięcy złotych. Pierwsi lokatorzy zostaną wyprowadzeni stamtąd już za dwa dni. Wszystkim będziemy pomagać przy przewożeniu dobytku lub magazynować rzeczy w depozycie.