Jak było? Jak to na DEZERTERZE – kapeli znanej z umiejętności „robienia” prawdziwego show scenicznego w rytm punk rocka z prawdziwego zdarzenia; muzy, która wywołuje nostalgię za głośnymi niegdyś koncertami w Jarocinie, na które zjeżdżali się punkowcy z całej Polski. I na których przez kilka dni rządziła społeczność z irokezami na głowach, w glanach, w ramoneskach na grzbietach i z pieszczochami na nadgarstkach.
– Stary, dobry punk zabrzmiał w Oriencie. Ostatni raz na DEZERTERZE byłem w latach 90-tych i nigdy nie zapomnę tamtego koncertu. Kiedyś ostro punkowałem, jeździliśmy z kolegami po całej Polsce na różne festiwale, nie tylko na Jarocin. Jelenia Góra czy sąsiednie miejscowości dawno temu były mocnym zagłębiem punka; było nas tutaj mnóstwo. Cóż, teraz mamy domy i rodziny, inny, poważny klimat, i czasy inne. Tak czy owak – koncert DEZERTERA w Oriencie przywołuje piękne wspomnienia – mówił nam wczoraj Mateusz Dudek z Wałbrzycha.
Co charakterystyczne wczorajszy koncert kapeli DEZERTER w jeleniogórskim Orient Expressie zrzeszył ze sobą przedstawicieli różnych pokoleń. Niektórzy przyszli posłuchać legendy punka z rodzicami, inni – bo stara gwardia, którą kochają rodzice, po prostu nie rdzewieje. Innymi słowy, DEZERTER dał wczoraj dowód na to, że ma jeszcze sporo do powiedzenia na scenie.