Do tragedii doszło 11 lipca 2015 roku. Zdaniem prokuratury, około godz. 18.00 Leszek W. miał przebywać razem ze swoją ofiarą na jednym z podwórek. W pewnym momencie – z nieustalonych przyczyn - miał zadać swojemu koledze jeden cios nożem kuchennym w udo, a następnie uciec z miejsca zdarzenia. Taka jest wersja prokuratury. Jednak oskarżony nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że zamordowany był jego przyjacielem wielokrotnie pomagającym mu w życiu. Leszek W. wyjaśniał też, że tragicznego dnia był w zupełnie innym miejscu, najpierw na stadionie gdzie pił alkohol, a następnie na dworcu PKP, gdzie został zatrzymany przez policję.
Mimo to prokurator wnioskował o trzymiesięczny areszt dla podejrzanego argumentując, że może on ukrywać się oraz nakłaniać świadków do składania fałszywych zeznań. Sąd zastosował wobec Leszka W. tylko dozór policyjny. W ocenie sądu nie było bowiem jednoznacznych dowodów na to, że to Leszek W. jest sprawcą tego morderstwa.