Karkonosze Jelenia Góra po słabym w swoim wykonaniu spotkaniu uległy wysoko 0:3 Gwarkowi Tarnowskie Góry. Bronić swojej drużyny próbuje trener Zbigniew Smółka, nawiązując miedzy innymi do środowego meczu w ramach Pucharu Polski.
- Był to dziwny mecz, wiedziałem, że odbije się nam fizycznie rozegrany w środę puchar. Łatamy, staramy się, wielu zawodników grało z urazami. Zaczęliśmy nieźle, mieliśmy stuprocentową sytuację i myślę, że przy jej wykorzystaniu zagralibyśmy inaczej. Cofnęlibyśmy się niżej, gra toczyłaby się w niskiej obronie, mniej musielibyśmy biegać i kontrowalibyśmy zawodnikami ofensywnymi, których można byłoby podmienić. Niestety mecz się ułożył inaczej, najpierw dostajemy po stałym fragmencie gry, później przypadkowe długie podanie i jest dwa. Czasami w piłce tak jest, że kto wykorzysta pierwszy sytuację to wygrywa mecz. My swoją mieliśmy przy wyniku 0:0, ale jej nie wykorzystaliśmy. Naprawdę takie piłki muszą lądować w sieci, a my uważam wygralibyśmy to spotkanie. Później się otworzyliśmy, nie ważne czy przegrywasz jeden, dwa czy trzy. Trudno, walczyliśmy do końca, nie można odmówić mojej drużynie zaangażowania do końca. Można było powiedzieć, iż to była cena jaką zapłaciliśmy za puchar. Widziałem jak chłopcy wyglądali wczoraj na treningu, dzisiaj też… Zostawili ile mogli w środę, na dzisiaj nie jesteśmy gotowi, aby takim stanem kadrowym grać co trzy dni. Jeszcze doszła sytuacja z Tobiaszem Kuźniewskim, który miał zawroty głowy i musiał zejść z boiska, w sytuacji, gdy wszystkie stałe fragmenty przygotowaliśmy pod wysokich. Najważniejsze, żeby u niego było wszystko w porządku, mam nadzieję, że nic się nie stało. Uważam, że trzeba mieć szacunek do tych chłopaków, bo mimo tych problemów kadrowych dali radę i zapewnili nam utrzymanie. Już wcześniej wspominałem, że dzisiaj mogą być problemy. Było widać kto jest świeższy i gra o życie, jednak ten mental nam trochę uciekł - komentuje na oficjalnej witrynie facebookowej KS Karkonosze Jelenia Góra trener zespołu, Zbigniew Smółka.