- Siedziałem kiedyś przy coca-coli i szukałem fajnej, kreatywnej nazwy, której nie ma jeszcze w „google”, a która mogłaby swoją oryginalnością stworzyć pewną markę, bo jeżeli nazwa nie ma żadnych konotacji, to później łatwo do tego dorobić markę. Przerobiłem dwa słowa z etykiety napoju i tak wyszło Korpis Karmel – opowiedział o genezie nazwy zespołu, jego wokalista Krzysztof Wojtas.
Kapela w całości składająca się z kamiennogórzan powstała we wrześniu 2012 r. Od tego czasu zagrali już wiele koncertów (wczoraj był to piąty występ w Jeleniej Górze), wydali jeden album i są na ukończeniu drugiego krążka („Rapport”, który ukaże się w lutym 2016 r.) i to właśnie utwory z nowej płyty grali w Klubie Kwadrat zdecydowanie nawiązując kontakt z publicznością. - Gramy głównie nowe numery, zaczynamy od wesołego, charyzmatycznego wstępu, potem przejdziemy do mocniejszego brzmienia – zapowiadał gitarzysta Marcin Bogusz.
- Na początku pracowaliśmy nad naszą „kanciapą”, gdzie zaczęliśmy grać – wspominał basista Michał Danilecki. Następnie członkowie zespołu Korpis Karmel nagrali pierwszą płytę i dużo koncertowali – są m.in. finalistami Jeleniogórskiej Ligi Rocka (2014). Od powstania kapeli w składzie zaszła jedna zmiana – na perkusji gra obecnie Łukasz Pazderski.
- Założenie jest takie, że gramy rap core, ale to co tak naprawdę tworzymy to nie jest czysty rap core. To jest hybryda wszystkich kierunków, z którymi każdy z nas twórczo się spotkał – wyjaśnia lider zespołu.
Po koncercie Korpis Karmel, który rozruszał publiczność na scenie pojawiła się gwiazda wieczoru – Synapsa. Ekipa z Wrocławia mimo doskonałego brzmienia traciła jednak na wokalu, przez co uczestnicy piątkowej imprezy w Kwadracie długo siedzieli na swoich miejscach. - Śmiało można powiedzieć, że to jeden z nielicznych wieczorów, kiedy support jest lepszy od gwiazdy – ocenił jeden z fanów, pan Piotr.