Szara, korepetycyjna strefa ma się dobrze. Dzięki niej lepiej zarabiają nauczyciele, uczniowie są pewniejsi swojej wiedzy. Rodzice płacą, bo są przekonani, że bez dodatkowych zajęć trudno będzie ich dzieciom osiągnąć sukces. Niektórzy nawet zastanawiają się nad zaciągnięciem kredytu, aby mieć wystarczającą ilość pieniędzy na dodatkowe lekcje.
– Moim marzeniem jest, aby syn dobrze zdał maturę i dostał się na wymarzone studia – nie ukrywa Alina Kozakowska, matka jednego z licealistów.
Nauczyciele o korepetycjach wypowiadają się niechętnie. – Nie podam nazwiska, bo jeszcze namierzy mnie urząd skarbowy – mówi pragnąca pozostać anonimową nauczycielka języka angielskiego. Potwierdza, że ma już tylu dodatkowych uczniów, że więcej nie jest w stanie przyjąć. Do tego naucza jeszcze w prywatnej szkole językowej.
– Łącznie miesięcznie zarabiam na rękę około trzech tysięcy złotych, ale kosztuje mnie to bardzo dużo pracy. Rzadko miewam wolne weekendy. Niektórzy rodzice chcą dokształcać swoje dzieci nawet w soboty i w niedziele – zaznacza nasza rozmówczyni.
W szkołach krążą opowieści o tym, jak pedagodzy podsyłają sobie wzajemnie uczniów do dokształcenia. – Będziesz miał trójkę, a może nawet czwórkę, ale musisz się dodatkowo pewnych rzeczy nauczyć… – miał sugerować jeden z jeleniogórskich matematyków. – To niedwuznaczna propozycja, że syn musi brać korepetycje. Rzeczywiście, na świadectwie miał czwórkę, choć na początku wychodziła ocena dopuszczająca – powiedział nam ojciec licealisty. Także prosił o zachowanie nazwiska do naszej wiadomości.
Zdaniem dyrekcji szkół rodzice nie zawsze postępują rozsądnie, a już godną potępienia praktyką jest douczanie uczniów przez nauczycieli, którzy na co dzień uczą w szkołach danego przedmiotu. – To się u nas nie zdarza – podkreśla Paweł Domagała, dyrektor Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 1.
Jednak w opinii samych pedagogów, wymogi egzaminacyjne nie są spójne z zawartością programów szkolnych.
– Jako matematyczka wiem, że tak właśnie jest. Uczniowie na maturze w maju nie mogli sobie poradzić z niektórymi zadaniami, bo po prostu takich zagadnień nie było w programie nauczania! – podkreśla pani Danuta.
Jej zdaniem korepetycje to jedna z możliwości, aby zapobiec takim sytuacjom. Można też zorganizować zbiorowe zajęcia wyrównawcze w szkołach, ale zainteresowanie taką formą nie jest zbyt duże.
A co na to uczniowie? – W szkole jest za mało czasu, aby wszystko pojąć na lekcji. Na korepetycjach z fizyki spokojnie prawie wszystko da się zrozumieć. Nauczyciel ma wtedy godzinę tylko dla mnie, a nie dla 30 osób w klasie – mówi Grzegorz, który w przyszłym roku będzie zdawał maturę z tego przedmiotu.
– Zamierzam iść na anglistykę, nie wyobrażam sobie przygotowania do matury bez dodatkowych lekcji – dodaje przyszłoroczna maturzystka Marta.