Mieszkańcy Cieplic mają już dość dymiących kominów spółdzielni „Zorka” przy ul. Dworcowej w Cieplicach. Sąsiedzi spółdzielni czują się ignorowani nie tylko przez właścicieli zakładu, ale także wydział ochrony środowiska, któremu wielokrotnie zgłaszali swój problem.
– "Zorka" już kilkanaście lat obiecuje że to ostatni rok, że już nie będzie kopcenia, smrodu i czadu – mówi Artur Kraszewski (dane zostały zmienione na prośbę rozmówcy). Kierownictwo Zorki mimo obietnic i zobowiązań "olewa" problem i podejrzewamy, że wydział ochrony środowiska też skoro przez tyle lat nie potrafi tego od "Zorki" wyegzekwować. My, pobliscy mieszkańcy czujemy się jakbyśmy mieszkali na Górnym Śląsku w najbardziej zakopconej dzielnicy. Zostawiając samochód na podwórku co rano zastajemy go przysypanego popiołem. Nie można też wywiesić prania na dworze czy otworzyć okna w mieszkaniu, bo po chwili jest pełne czadu.
Tymczasem pracownicy wydziału ochrony środowiska tłumaczą, że w tym roku poza telefonicznymi sygnałami mieszkańców do urzędu nie wpłynęło ani jedno pismo w tej sprawie. Zastępca naczelnika wydziału, Bożena Mazurek wyjaśnia również, że spółdzielnia posiada małe kotły, które nie wymagają dodatkowych zezwoleń. Co więcej według obecnych danych urzędu firma nie przekracza dopuszczalnej emisji spalin.
Prezes spółdzielni Janusz Urzędowski tłumaczy natomiast, że opinie ciepliczan są nie do końca sprawiedliwe. Przykładem na to mają być rozpoczęte prace nad modernizacją kotłowni oraz fakt, że firma mimo posiadanych zezwoleń na opalanie węglem, tego nie stosuje.
– Zdaję sobie sprawę, że lokalizacja zakładu jest uciążliwa dla mieszkańców i po części ich rozumiem. Ten problem nie jest jednak dla nas obojętny dlatego dwa lata temu wraz z Wojewódzkim Funduszem Ochrony Środowiska rozpoczęliśmy trzyletnią modernizację naszej kotłowni – zapewnia Janusz Urzędowski. – Mimo że nie ma jeszcze widocznych efektów tych prac, bardzo wiele już zostało zrobione. Obecnie wymieniliśmy na nowocześniejszy jeden z kotłów. Problem stanie się mniej uciążliwy, kiedy pojawią odpylacze, które obecnie są montowane. Na to przedsięwzięcie wydamy w sumie około 900 tysięcy złotych. To dla nas bardzo duża suma i najlepszy przykład na to, że nasi sąsiedzi i uzdrowisko nie są nam obojętni.
Ciepliczanie rozwiązanie problemu widzą jednak nie w modernizacji kotłowni, ale zamianie obecnego materiały opałowego na gaz.
– Był okres że miasto dopłacało mieszkańcom by likwidowali piece i zakładali ogrzewanie gazowe, między innymi po to by w uzdrowisku było czyste powietrze – mówią. Cieszyliśmy się z tego bo naprawdę zwłaszcza zimą powietrze w Cieplicach stało się czyste. Bardzo dużo mieszkańców się na to zgodziło bo gaz był tani ale "Zorki" to nie dotyczyło. "Zorka" w tym czasie zaczyna palić trocinami w nieprzystosowanych do tego piecach i zwiększa się ilość wydobywającego się dymu i popiołu.
Prezes zakładu zapewnia jednak, że jeśli tylko byłaby taka możliwość, to zmieniono by formę ogrzewania na gazowe.
– Niestety na ulicy Dworcowej nie ma nigdzie żadnej rury o takim ciśnieniu, które pozwoliłoby na ogrzewanie zakładu gazem. Gdyby taka rura była, nie przeznaczalibyśmy tak ogromnych pieniędzy na modernizację kotłowni – mówi Janusz Urzędowski.
Modernizacja ma się zakończyć już w przyszłym roku. Wówczas okaże się czy przyniesie ona zamierzone efekty. Tymczasem właściciele zakładu zachęcają mieszkańców do umówienia się na rozmowę lub wizytę w zakładzie Zorka, by zobaczyć efekty dwuletnich prac przy unowocześnianiu systemu ogrzewania.