– Kilka lat temu podczas forum poświęconego problemowi bezdomności zorganizowanym przez Specjalistyczny Ośrodek Pomocy Socjalnej w Jeleniej Górze zaproponowałem powołanie do życia placówki, której zadaniem byłaby skuteczna opieka nad osobami bezdomnymi i przysposobienie ich do normalnego życia rodzinnego i społecznego – mówi Józef Liebersbach.
Zgromadzeni na sympozjum przedstawiciele instytucji i stowarzyszeń pomocowych, a także mediów, straży miejskiej i duchowieństwa zaakceptowali założenia projektu i zdecydowali, by zapoznać z nimi władze miasta.
Niestety na tym się zakończyło. Tuż po zmianie miejsc w ratuszu, kiedy prezydentem został Marek Obrębalski, Józef Liebersbach ponownie przedstawił swój pomysł. I ponownie obeszło się bez echa. – Ostatnio przeczytałem w jednym z ogólnopolskich dzienników, że podobną inicjatywę powzięli Holendrzy, którzy zamiast inwestować w trwające latami zasiłki socjalne postawili na ludzkie ambicje – mówi J. Liebersbach.
Bezdomnym przydzielono płatne mieszkania socjalne i pożyczki na powrót do normalnego życia. Okazało się, że efekt był zaskakujący – zaledwie 10 procent uczestników eksperymentalnego programu wróciło na ulice.
– Zdaję sobie sprawę, że w naszym kraju tak odważne posunięcie raczej nie zakończyłoby się sukcesem, jak u Holendrów. Dlatego doskonałym, alternatywnym rozwiązaniem jest właśnie mój pomysł – wyjaśnia.
Tłumaczy, że schroniska dla bezdomnych spełniają pożyteczną rolę, ale nastawione są jedynie na doraźne wsparcie osób pozbawionych dachu nad głową i materialnych podstaw egzystencji. – By wyprowadzić człowieka ze stanu bezdomności, potrzebne jest wzmocnienie psychiczne i duchowe oraz doprowadzenie do tego, by uwierzył w siebie i nabrał przekonania do odpowiedniego życia – mówi J. Liebersbach.
Proponuje więc utworzenie placówki, która nie byłaby jedynie zwykłą noclegownią, ale zapewniała stały dach nad głową, opiekę fachowców, pracę i stwarzała – między innymi – możliwości zdobycia wykształcenia. – W takim ośrodku, nazwijmy go roboczo „Odnowa”, osoby bezdomne, prosto z ulicy trafiałyby pod opiekę terapeutów, prawników czy kapłanów, którzy rozeznaliby się dokładnie w ich sytuacji i pomogli nią odpowiednio pokierować – wyjaśnia pomysłodawca .
W placówce, która mogłaby zostać wybudowana choćby na terenie dawnej Celwiskozy lub w jej okolicach, bezdomny uczyłby się również zawodu i pracował w znajdującym się na terenie obiektu zakładzie.
Inicjator akcji wylicza, że w ośrodku mogłaby działać pracownia komputerowa, krawiecka, fotograficzna, artystyczno-plastyczna, fryzjersko-kosmetyczna czy zakład naprawy sprzętu RTV i AGD, a dla bezdomnych prowadzone byłyby specjalistyczne kursy, np. gastronomiczny, zegarmistrzowski, spawalniczy, mechanika samochodowego, lakiernika, malarza pokojowego, tynkarza, dekarza itp.
– Dzięki takim działaniom, po odpowiednim czasie, nawet kilku latach, osoby opuszczałyby placówkę jako w pełni „przywrócone” i przygotowane do życia w społeczeństwie – dodaje J. Liebersbach.
Pomysł i potrzebujący są, miejsce na placówkę też się znajdzie, a środki na sfinansowanie można pozyskać z Unii Europejskiej – brakuje jedynie chętnych do działania. Dlatego Liebersbach apeluje o zawiązanie inicjatywnej grupy, która zajęłaby się tym projektem, który, jego zdaniem, jest jedyną szansą na sensowne wychodzenie z bezdomności.
Józef Liebersbach: – Celem projektu jest przede wszystkim przywrócenie wiary we własne siły i zdolności oraz danie nadziei na lepsze i bardziej godne życie. Wychodzenie z bezdomności to wyzwolenie twórczego potencjału, nauka samodzielności oraz zdobycie odpowiednich umiejętności, jak chociażby nauka zawodu. To po prostu odnowa człowieka i jego duszy. Musimy dawać ludziom wędkę, a nie rybę, bo inaczej nic nie zdziałamy.
Popierasz? Pomóż!
Wszyscy zainteresowani współpracą proszeni są o kontakt z Muzycznym Radiem, gdzie pracuje pan Józef (tel. 075 76 46 646).