Kradzieże elementów metalowych zdarzają się niemal codziennie. Do historii wyczynów złodziei przeszła kradzież i próba sprzedaży… kilkutonowego spychacza. W ostatniej chwili zapobiegła temu policja.
Niechlubny rekord kradzieży należy do czterech innych jeleniogórzan, którzy z jednego z osiedli ukradli stalowe konstrukcje o łącznej wartości ponad 23 tysięcy złotych! Wpadli, bo było im mało i próbowali wyciąć więcej.
Stal jest jednym z najtańszych metali. Na skupie, w zależności od grubości elementów – można otrzymać od 40 do 60 groszy za kilogram. Droższe jest aluminium, za kilogram płaci się ok. 4 złotych. Za tyle samo miedzi można otrzymać ok. 15 złotych.
Gdzie trafia skradziony złom? Właściciele jeleniogórskich skupów stanowczo twierdzą, że nie przyjmuje kradzionych elementów. – Zabezpieczamy się przed przyjmowaniem kradzionego towaru – mówi Danuta Malinowska, właścicielka skupu przy ul. Wincentego Pola.
Każdy przynoszący złom musi okazać dokument tożsamości. – W specjalnym rejestrze zapisujemy, jakie elementy przyniósł – mówi Ewa Kalmuk, pracownica skupu. – Dzięki temu, możemy później dotrzeć do niego. Sprawdzamy ponadto bardzo dokładnie przyjmowany złom, ale wszystkiego nie jesteśmy w stanie wychwycić.
Podobne zabezpieczenia stosuje się w innych skupach. Każdy z nich musi mieć podpisaną umowę z odbiorcą przedmiotów metalowych. Ich pracownicy twierdzą zgodnie, że złodzieje są coraz bardziej wyrafinowani i próbują ich oszukać.
– Szyny i studzienki kanalizacyjne tną palnikiem acetylenowym na małe kawałki, potem wrzucają je do worka z innymi metalowymi przedmiotami, byle nie rzucały się w oczy – opowiada nam jeden z pracowników skupu.
– Jeleniogórskie skupy złomu są coraz bardziej rzetelne – przyznaje Jerzy Górniak, szef straży miejskiej. Straż co miesiąc je kontroluje. – Owszem zdarza się, że przyjmą coś z kradzieży, ale najczęściej nieświadomie – mówi.
Potwierdza to policja, która w ostatnim czasie nie występowała ani razu o odebranie koncesji któremuś z legalnych punktów.
– Plagą są tak zwane skupy objazdowe – mówi Jerzy Górniak. Bardzo trudno je skontrolować. Kierowca samochodu podjeżdża w umówione miejsce, odbiera złom i jedzie dalej. Transakcja trwa kilka minut. To właśnie w ten sposób spienięża się najwięcej elementów pochodzących z kradzieży.
Przyjmowane one są też chętnie na nielegalnych punktach, działających bez koncesji i zezwoleń. Punkty te przyjmują złom tylko od tzw. swoich ludzi i to pod osłoną nocy.
Podobne działania podjęła już policja. – Funkcjonariusze kontrolują już wszystkie napotkane osoby, które przenoszą lub przewożą złom. Wypytują dokładnie o to, skąd pochodzą te elementy – mówi nadkom. Edyta Bagrowska z Komendy Miejskiej policji w Jeleniej Górze. – Jeśli okaże się, że są skradzione, wobec kontrolowanych wyciągamy konsekwencje.
Za kradzież złomu można trafić nawet na 5 lat do więzienia.
Policja radzi też pokrzywdzonym, by jak najszybciej po kradzieży dokonywali zgłoszenia. – Wówczas jest duża szansa na złapanie sprawcy na gorącym uczynku – mówi Edyta Bagrowska.