Tak będzie prościej. Przemysław Semczuk
W 1993 roku zabójstwo przewodnika sudeckiego Tadeusza Stecia jest sensacją.
Cała Jelenia Góra plotkuje o skarbach, które zgromadził, i o przyjaźni z zamordowanym byłym premierem Piotrem Jaroszewiczem. Dla policji kluczem do sprawy jest jednak homoseksualizm ofiary.
Tymczasem dochodzi do kolejnych zagadkowych morderstw, a śledztwo prowadzi w góry, do karkonoskich schronisk i tropem przemytników na przejścia graniczne.
Czy w grę wchodzi przemyt, a może powiązania z Jaroszewiczem, tajne archiwa i złoto, które Niemcy wywieźli z Wrocławia w ostatnich dniach wojny? Gdy podejrzanego udaje się w końcu namierzyć w środowisku homoseksualistów, wtedy okazuje się, że…
Osnuta na faktach powieść doskonale ukazuje też społeczną rzeczywistość czasów przemiany ustrojowej, kiedy to milicja z dnia na dzień stała się policją, dawni funkcjonariusze służb bezpieczeństwa nadal mieli wiele do powiedzenia, a zwykli ludzie starali się znaleźć swoje miejsce w nowym systemie (opis od wydawcy).
Książka dostępna w zbiorach Książnicy Karkonoskiej.
KryminalnaKotlinaJeleniogórska
Naprawdę chcę to ciasto! Simon Philip, ilustracje: Lucia Gaggirotti
Przezabawna i przeurocza historia o tym, jak ciężko jest dziecku oprzeć się własnym pragnieniom. Szczególnie, gdy zakazaną pokusą jest smakowity tort czekoladowy! Mniam! Oczywiście można podejmować wysiłki, by zapomnieć o słodkim arcydziele, ale jak bardzo nieciekawa wydaje się zabawa, gdy z kuchni dochodzi nęcący zapach masła i kakao. W obliczu takich „tortur” rodzi się NAPRAWDĘ silne pragnienie, by takich pyszności choć odrobinkę spróbować.
Książka ma sympatyczne, dobrze nadające się dla dzieci ilustracje. Okładka to strzał w dziesiątkę, z miejsca zachęciła mnie do czytania.
Zawadiacko wyglądająca dziewczynka w pozie i wyglądzie stylizowana na szeryfa wspaniale łączy się z tytułem i od razu wskazuje na małą katastrofę. Bo przecież jedno liźnięcie słodkiego lukru może doprowadzić do tego, że będzie się miało ochotę na więcej i więcej…
Tekst jest prosty, rytmiczny, co ułatwia płynne odczytanie historii, a na stronie są umieszczone po 1-3 krótkie zdania, co sprawia, że dużo więcej opowiada sama ilustracja oraz emocje wyrysowane na twarzy dziewczynki i pyszczku jej pieska.
Od wspaniałej, zachęcającej do przeczytania okładki, poprzez uproszczone, ale bogate w symbole i elementy ilustracje, aż do zabawnej treści i apetycznego przepisu na końcu – wszystko tu jest dobrze przemyślane i warte polecenia (szczególnie dla małych i dużych łasuchów).
„Naprawdę chcę to ciasto!” to książka, przy której uśmieje się cała rodzina i z chęcią będzie wracała do treści kilkukrotnie. W Bibliotece Dziecięco-Młodzieżowej Książnicy Karkonoskiej, w dziale „Bajeczki, powiastki dla najmłodszych”, znajdziecie także dwa inne tytuły z tej serii – „Naprawdę chcę krzyczeć!” oraz „Naprawdę chcę wygrać”.
mkc
Piana dni. Boris Vian
„I faktycznie, okazuje się, że masy się mylą, a jednostki zawsze mają rację”
Boris Vian książę Saint Germain des Pres , członek tajemniczego stowarzyszenia - Kolegium Patafizycznego, organizator tzw. surprise-parties napisał jedną „poważną” powieść „Piana dni”. Powieść o miłości, która nie jest romansem. Powieść nasączona absurdem, a jednocześnie pełna powagi w odniesieniu do sensu życia.
Trudno mi o niej pisać, bo to jedna z najważniejszych lektur mojego wchodzenia w dorosłość. Oszałamiająca pierwsza część, młodzi, fantastyczni ludzie, niczym nieograniczona zabawa, kpina z mieszczańskiej moralności, świat należał do nich. Kiedy oni wystrojeni skakali z imprezy na imprezę, inni marnowali czas na pracę, głupcy, którym wmówiono, że to jedyny sens życia. Dla mnie to klimat niemal identyczny z klimatem jeleniogórskich teatrów ulicznych sprzed wielu, wielu, wielu lat, tworzonym przez francuskich artystów! Autor nas uwodzi, zwodzi, błyskotliwymi fanaberiami odciąga naszą uwagę od tego, co najważniejsze.
Nagle następuje zmiana dekoracji. Zamiast jazzu grają maszyny, świat się kurczy, zabawa zamienia się w biedę i zapadanie w błocie. Ironia losu i kontrast są tak uderzające, że targają uczuciami, wzbudzają olbrzymie emocje. Pieniądze rządzą światem! Religia jest bezduszna, nie podnosi upadającego! Apokalipsa.
„Ludzie tracą swój czas na życie i nic już im nie zostaje na pracę.
- Czy aby nie jest odwrotnie? - zapytała Chloe.
- Nie - odparł Colin. -Gdyby mieli czas na konstruowanie maszyn, to potem nie musieliby nic robić. Co oznacza, że pracują, aby żyć, zamiast pracować nad konstruowaniem maszyn, które by sprawiły, że mogliby żyć, nie pracując.
- Ależ to skomplikowane - stwierdziła Chloe”.
„Piana dni” to opowieść o obsesji, która niszczy, o miłości silniejszej od własnych przekonań i komfortu, o tym, że trzeba korzystać z życia, codziennie, bo nigdy nie wiadomo, kiedy w piersi wyrośnie kwiat. A czy trzeba pracować, czy nie lepiej żyć? Boris Vian zaprasza do przemyślenia tej sprawy.
Boris Vian zmarł równie burzliwie, jak żył, dostał zawału serca na premierze ekranizacji własnej książki, miał 39 lat. Henri Salvador, który pisał muzykę do piosenek Viana twierdził, że należał do przyszłości. Tłumacz Marek Puszkiewicz twierdził „Absurd książek Viana zawsze najlepiej trafiał do młodych czytelników, jeszcze nieprzeżartych codzienną rutyną. To oni odkryli jego książki po śmierci autora. I wśród nich ma oddanych wielbicieli do dziś, odkąd jego stylem zaraziła się cała generacja.” Sprawdzicie?
„Był młody. Myślał młodo. Umarł młodo. Jego młodość była wyzywająca i delikatna. Był bezlitosny dla hipokrytów i durniów w każdym wieku. W swoich piosenkach wyrażał gusty młodych, lecz nigdy im nie schlebiał. Młodzież jest niewdzięczna i ma rację”.
Bartek Chaciński, pisane dla „Machiny”, luty 1998
/„- Istnieją tylko dwie rzeczy: miłość, we wszystkich odmianach, z ładnymi dziewczynami , oraz muzyka Nowego Orleanu albo muzyka Duke’a Ellingtona, co na jedno wychodzi”.- napisał we wstępie do powieści, którą dedykował „Mojej Kruszynce”.
„Piana dni” znalazła się na 10 miejscu na liście 100 książek XX wieku według Le Monde. W 2013 roku została zekranizowana, film nosi tytuł „Dziewczyna z lilią”.
JJ