Memoriał. Droga do Rosji. Piotr Mitzner
„W okresie Praskiej Wiosny zachłannie czytaliśmy czeskie gazety. Zastanawialiśmy się – ludzie z kręgu opozycji, doświadczeni w protestach przeciwko represjom w kraju – co zrobimy, jeżeli nasze wojska wejdą do Czechosłowacji. Wtedy w jakiejś rozmowie pojawiło się słowo „demonstracja”, bo przeczuwaliśmy, że pisemny protest to będzie za mało.
No i wkroczyli. Już nie mogliśmy się wycofać. Zdecydowałam się wziąć udział w demonstracji przede wszystkim z poczucia wstydu za Rosjan – za to, że nasz reżim często posługuje się tymi samymi metodami co hitlerowski. Wiedzieliśmy, że nie zmienimy biegu wydarzeń, ale chcieliśmy ratować honor Rosji.
To dziwne, ale nie bałam się – chyba z głupoty. Wiedziałam tyle, że zostaniemy aresztowani, osądzeni. W tamtym czasie więzienia i łagry stawały się częścią naszego bytu. Wiele dowiadywaliśmy się za pośrednictwem Julija i Andrieja [Julij Daniel (mąż autorki) i Andrzej Siniawski – aresztowani za publikacje książek na Zachodzie]. I pytaliśmy sami siebie: skoro tylu przyzwoitych ludzi siedzi, dlaczego my mamy pozostać na wolności? Decydując się na udział w demonstracji, musiałam tylko przemóc swoje osobiste opory – nie lubię demonstrować – zawsze czuję się wtedy jak na pokazie mody.
W południe 25 sierpnia 1968 wyszliśmy na plac Czerwony. Ledwie zdążyliśmy podnieść transparenty (na jednym z nich było wypisane po rosyjsku polskie hasło powstańcze: „Za wolność waszą i naszą”), gdy wyrwano nam je z rąk. Każdy z nas przyprowadził „swoich” kagebistów (byliśmy śledzeni, i to niekoniecznie w związku z demonstracją). Na placu spotkały się nasze „ogony”.
Od razu odcięto nas od tłumu. O reakcji przechodniów mogliśmy potem sądzić pośrednio z zeznań w sądzie. Przeważnie byli świadkami wspierającymi oskarżenie, ale niektórzy, choć nie wprost, solidaryzowali się z nami. Pamiętam, że zeznawała dziewczyna; powiedziała, że nie naruszyliśmy porządku publicznego, nie było rozróby. Przy wyjściu z sądu matka Pawła Litwinowa podeszła do niej, by podziękować. – Mama uczyła mnie – odparła dziewczyna – żeby zawsze mówić prawdę. I znikła w tłumie.
Litwinow dostał 5 lat zesłania, ja - 4, Konstantin Babicki – 3; Wołodia Driemluga – 3 lata łagru (odsiedział 6), Wadim Delone – 2 lata i 10 miesięcy; Wiktor Fajnberg został wysłany do specjalnego zakładu psychiatrycznego. Natasza Gorbaniewska ze względu na to, że miała maleńkie dziecko – została uwolniona, ale po jakimś czasie zamknięto ją i też trafiła do psychuszki.”
To fragment wspomnień Łarisy Bogoraz - rosyjskiej dysydentki, opublikowanych przez Piotra Mitznera w książce „Memoriał. Droga do Rosji.” Jeszcze na chwilę oddajmy jej głos: „Myślę, że na wybór drogi, która doprowadziła mnie do ruchu dysydenckiego, miała wpływ literatura, czytana w domu i w szkole. Mimo że propaganda usiłowała nas urobić, literatura okazała się silniejsza. Przekazywała pewien idealny obraz sprawiedliwości, wartości chrześcijańskie. Kiedy patrzyliśmy znad książki na świat, okazywało się, że jest on urządzony inaczej – źle. (…) Filozofia praw człowieka nie wyrosła na pustym miejscu. Jest zakorzeniona w naturze ludzkiej. Człowiek po prostu nie może żyć z zawiązanymi oczami i kneblem w ustach. Wyrzuci z siebie ten knebel albo umrze. Życie jest silniejsze niż terror.” Książka dostępna w zbiorach Książnicy Karkonoskiej. (KH)
Solne bociany. Cosmus Flam (tłumaczenie Marcin Wawzryńczak)
1768 rok, w pamięci mieszkańców Gór Izerskich wciąż tkwi wojna siedmioletnia i przejście Śląska z rąk habsburskich w pruskie władanie. Przez izerskie torfowiska przebiega granica władzy cesarzowej i króla. Różnice gospodarcze, bieda mieszkańców i sympatie polityczne sprawiają, że działa tu szajka przemytników zwana solnymi bocianami. Jej członkowie przedzierają się przez niebezpieczne tereny, by przeszmuglować sól z Czech. Są nieuchwytni, niewidzialni i bezczelni. Zakłócają spokój Hansowi Blankenburgowi, królewsko-pruskiemu wachmistrzowi granicznemu w Hagendorfie i przynoszą ujmę na honorze Paulowi von Wapperowi, staroście ziemskiemu w Hirschbergu, w Śląsku pruskim. Czyny solnych bocianów stają się lokalną legendą, a ich przywódca Salbey cichym bohaterem prostego góralskiego ludu. Po kolejnej zuchwałej kontrabandzie, do pomocy w schwytaniu 11 szmuglerów, zostaje wezwany półszwadron dragonów löwenberskich. Czy rośli chłopi w butach z cholewami poradzą sobie z miejscowymi łotrzykami. Powieść historyczna, kryminał, czy też może baśń napisana przez Cosmusa Flama w 1934 roku to nie tylko wciągająca fabuła, ale również obraz wsi izerskiej i jej mieszkańców na tle wydarzeń dziejowych, to wyobrażenie koegzystencji zwolenników obu obozów, przegląd XVIII wiecznych warstw społecznych i różnic językowych w naszym regionie oraz garść ówczesnych izerskich opowieści. Dla miłośników Gór Izerskich i ich pogórza będzie to nie tylko lektura w sensie literackim ale i topograficznym oraz onomastycznym. Jedną z ciekawostek wpisanych w treść powieści jest opowieść o zamku Friedelanda na Szklanym Szpicu. Gorąco polecamy! Czyta się z przyjemnością. Książka dostępna w zbiorach Książnicy Karkonoskiej (JJ).
Hurra, idę do szkoły! Historyjki na początek szkoły – Ingrid Uebe, Andrea Hebrock
Wakacje dobiegają końca, a wraz z nadejściem września wiele dzieci pójdzie po raz pierwszy do szkoły. Pierwszy dzień w szkole to wielkie wydarzenie dla każdego dziecka. Towarzyszą mu silne emocje takie jak ciekawość, nadzieja ale też rozmaite lęki i obawy. Rozpoczęcie roku szkolnego to nowy etap w jego życiu. Aby wprowadzić dziecko w szkolny świat, polecamy książkę pt. „Hurra, idę do szkoły! Historyjki na początek roku szkolnego". Jest to zbiór krótkich opowiadań, których bohaterem jest Nina i jej szkolna pierwsza klasa. Mali czytelnicy dowiedzą się jak wyglądał jej pierwszy dzień w szkole, jaką drogę musi przebyć Nina aby do niej bezpiecznie dotrzeć oraz zobaczą jak nauczyć się punktualności i co w tym pomaga. Myszy w szkole?, urodzinowe przyjęcie, klasowy duch, to jest to! Dzieci przekonają się, że nauka czytania jest fajna i jak Nina będą mogły przeczytać miły liścik od kolegi i koleżanki. Krótkie opowiadania, napisane przystępnym językiem, o wesołych przygodach Niny w szkole, wprowadzą młodego czytelnika w wesoły nastrój a humorystyczne ilustracje zachęcą do samodzielnej lektury. Książka idealna dla dzieci, które właśnie rozpoczynają edukację wczesnoszkolną. Polecamy! Książka dostępna w zbiorach Książnicy Karkonoskiej (AJ).