– Chcę w ten sposób zwrócić uwagę na problem wymierania pszczół. Po drodze rozmawiam z rolnikami, by nie używali szkodliwych dla pszczół nawozów lub stosowali je jedynie w bezpiecznym okresie dla tych miododajnych owadów. Nie powinni też stosować oprysków w dzień, wypalać traw i uprawiać roślin modyfikowanych genetycznie, gdyż prowadzi to do powstawania monokultur, które są zabójcze dla ekosystemu. Rozlepiam plakaty informacyjne – opowiadał Robert Szczym.
- Ponadto przekonuję innych do spożywania miodu, który jest bardzo zdrowy, a coraz mniej osób go je. Częstuję też ludzi herbatą z miodem i cytryną oraz uświadamiam rowerzystów, że lepiej jest podczas podróży rowerem pić właśnie taki miodowy wywar zamiast napojów izotonicznych – dodał.
Obrońca pszczół wybrał podróż rowerem w zimie, by bardziej skupić uwagę na akcji. Śpi w różnych miejscach, nieraz pomogą znajomi, ale zdarzało się, że spał też na śniegu. Jedzie już trzy tygodnie, kolejne miasta, które odwiedzi to Wrocław i Kielce, gdzie jest pomnik pszczoły. Po drodze kilkoro znajomych pokona z nim część trasy.
Jest też pasjonatem owadów i promuje w środowisku multimedialnym hasło tzw. „bzz”, czyli zamiłowanie do wszystkiego co bzyczy. Brał już udział w wielu akcjach na rzecz ochrony środowiska. W Warszawie organizował marsz w obronie pszczół, dzięki czemu jeden z właścicieli sieci znanych hoteli, postawił na ich dachach w całej Europie ule z pszczołami.
Robert Szczym ma nadrukowany cytat Alberta Einsteina na kamizelce, mówiący o tym, że „gdy zginie ostatnia pszczoła na kuli ziemskiej, ludzkości pozostaną tylko cztery lata życia”. - Gdy pszczoły wyginą, zginie cała natura. W zachodniej Europie stosuje się bardzo wiele środków owadobójczych i tam więcej ginie pszczół niż w Polsce, ale i tu musimy się troszczyć o polskie rodziny pszczół. Człowiek zapylając rośliny pędzelkiem, czy wykorzystując do tego nowoczesną technologię nigdy nie zastąpi prawdziwej pszczoły – podkreślał.
Miłośnik owadów spotkał się z bardzo dobrym przyjęciem w Jeleniej Górze. - Odwiedziłem pszczelarzy w Piechowicach m.in. wybitnego pszczelarza Jana Wójcika, który jest mistrzem Dolnego Śląska. Temat wymierania pszczół jest w powiecie jeleniogórskim szczególnie istotny biorąc pod uwagę katastrofę ekologiczną, która ok. 30 lat temu zniszczyła część Gór Izerskich. Dopiero przed trzema laty pojawiły się tam ptaki – stwierdził.
Podczas trzydniowego pobytu obrońca pszczół był też w teatrze w Michałowicach. Wczoraj (10.03.) wyruszył do Wolimierza, by odwiedzić tamtejszych obrońców pszczół, bo za kilka tygodni odbędą się tam warsztaty pszczelarskie.
- Jeleniogórzanie podziwiają inicjatywę Roberta Szczyma. – To świetny pomysł. Przemierza tysiąc kilometrów dla pszczół, dla owadów, które niestety dla wielu osób nic nie znaczą. Słyszałem wcześniej o problemie ich wymierania, ale dopiero po bezpośredniej rozmowie przekonał mnie, że wystarczy przestrzegać prostych zasad, np. co do nawozów, bez których obecnie rośliny nie chcą rosnąć, by chronić pszczoły. Dzięki niemu teraz też będę słodził herbatę miodem kupionym od pszczelarzy zamiast cukrem – powiedział Jakub Gajewski, właściciel sklepu ogrodniczego.