Będzie to na pewno godny sposób uczczenia Roku Języka Polskiego, który właśnie trwa – mówi polonistka Ewa Bylicka. Jej zdaniem kultura języka obniżyła się znacznie. – Dawni studenci i uczniowie tak nie przeklinali. Dziś nawet w podstawówkach klną, że aż uszy więdną – dodaje.
W Zespole Szkół Ogólnokształcących nr 1 uczniowskie wulgaryzmy są tępione. Jednak nauczyciele nie są przekonani, że oficjalny zakaz przeklinania to dobre wyjście. – Zakazany owoc jeszcze bardziej kusi. Poza tym, kto miałby egzekwować przestrzeganie takiego zakazu? Przecież policja nie wejdzie na teren szkoły, aby wlepiać uczniom mandaty – dowiedzieliśmy się w popularnym „Żeromie”.
Podobne argumenty padają w innych szkołach, w tym jeleniogórskich uczelniach wyższych. – Studenci powinni dbać o kulturę języka. Staramy się ich o tym przekonywać podczas zajęć – usłyszeliśmy w Kolegium Karkonoskim, w którym prowadzony jest wydział polonistyki. Oficjalny zakaz przeklinania niewiele by zmienił. Na uczelni nie wyobrażają sobie, aby każdy pracownik podsłuchiwał, czy studenci takiego obostrzenia nie łamią.
Na przeklinanie uczuleni są strażnicy miejscy i policjanci, bo stosowania w miejscu publicznym słów uznanych powszechnie za obelżywe zakazuje prawo. – Jeśli ktoś głośno przeklina na ulicy, może zostać ukarany mandatem. A jeżeli wulgarnie obraża strażnika lub policjanta, sprawa może znaleźć finał w sądzie – mówi Jacek Winiarski, zastępca komendanta jeleniogórskiej straży miejskiej.
Zdaniem językoznawców mody na przeklinanie żadne zakazy nie zlikwidują.
– Jest powszechne przyzwolenie na używanie wulgaryzmów. Na ekranie przeklinają znani aktorzy. Filmy bez „mięcha” kręcone są coraz rzadziej. Młodzież uważa, że sama też może i powinna przeklinać – twierdzi językoznawczyni Elżbieta Milewska.