Podopieczny Rafała Janika, który w drodze do finału znokautował już w pierwszej rundzie Kołtonia oraz pauzował po walkowerze Kowalczyka był faworytem pojedynku o złoto. Jako jedyny w stawce wagi średniej miał okazję walczyć bez kasków (dwukrotnie w lidze WSB), miał za sobą tylko jedną walkę, w związku z tym był bardziej wypoczęty. Rywal Zakrzewskiego był po ciężkiej półfinałowej przeprawie z zawodnikiem gospodarzy, Adrianem Plichtą. Jeleniogórzanin miał też przewagę dzięki bezpośredniej wygranej na Szwedowiczem, ale mimo, że wszystkie znaki na niebie wskazywały na reprezentanta Polski z niedawnych mistrzostw Europy, na ringu lepszy okazał się pięściarz ze Szczecina.
Ireneusz Zakrzewski mimo niepowodzenia w finale dorobił się kolejnego medalu, z Młodzieżowych Mistrzostw Polski 21-latek przywiózł srebro i z pewnością to nie ostatni krążek w jego amatorskiej karierze.