– Rajd ten to wielka szkoła przede wszystkim dla mnie, bo Łukasz już startował na Litwie. Mieliśmy sporo przygód, kilka wycieczek poza drogę. Najpierw rozbiliśmy o bandę samochód z mojej strony. Później krzywo najechałem na hopę i rozwaliłem stronę Łukasza, po której była chłodnica oleju. Przygięło ją do okolcowanego koła, które niczym piła zaczęło drzeć jej obudowę. Łukasz momentalnie po odcinku wyskoczył z samochodu żeby obejrzeć uszkodzenia. Zanim ja wysiadłem z samochodu on już wracał ze sztachetą którą użyliśmy do prostowania mocowania chłodnicy. Później jeszcze raz wykazał się jako świetny mechanik. Przy hamulcu urwało się ograniczenie jego skoku i przed jednym ze skrzyżowań hamulec podskoczył do góry i po prostu go nie znalazłem nogą. Zrobił z plastikowych opasek patent, który wytrzymał do końca rajdu. Trochę mu współczuje, jechał z presją, czy to wytrzyma i czy po jakiejś hopie będziemy mieć hamulce czy nie. Ale przecież to jeleniogórzanin, a jak widzę ludzie z tamtych stron mają serce do walki i mocne charaktery – tak podsumował rajd kierowca Grzegorz Dul.
– Bardzo cieszę się, że po raz kolejny mogłem ścigać się na innym terenie. To duża szkoła, bo co kraj to obyczaj. Na Litwie są inne procedury, dlatego trzeba było zachować dużą koncentrację, żeby nie zrobić czegoś z automatu żeby nie zgubiła rutyna. Co do samego startu, to szkoda pierwszej pętli w której mieliśmy drobne problemy z ładowaniem i baliśmy się pojechać na maxa., ponieważ każdy spadek mocy mógłby skutkować wypadnięciem z drogi. Pomimo dużego mrozu nasz akumulator wytrzymał i dojechaliśmy do serwisu. Na drugiej pętli osiągaliśmy dobre rezultaty. Szczególnie na najtrudniejszym odcinku udało się wywalczyć czas w pierwszej dziesiątce – dodał nasz pilot Łukasz Włoch.
W rajdzie wystartowało ponad sto załóg, z czego osiem polskich ekip. Grzegorz Dul i Łukasz Włoch zostali najwyżej sklasyfikowani z polskich załóg kończąc zawody na dwudziestym miejscu w klasyfikacji generalnej.