Jelenia Góra: Założyła konta ukochanemu, fałszując jego podpisy. Sprawą zajęła się prokuratura
Aktualizacja: Niedziela, 10 marca 2013, 7:21
Autor: Mea
Pracownica Poczty Polskiej, zdaniem mężczyzny, fałszowała dokumenty oraz potwierdziła autentyczność podpisów i danych osobowych złożonych na umowach pieczątką i swoim podpisem. Były to: umowa rachunku terminowych lokat oszczędnościowych z września 2007r., umowa Rachunku Oszczędnościowo-Rozliczeniowego Pocztowe Konto ROR Standard z grudnia 2007 r. oraz umowa konta oszczędnościowego z października 2008 r.
- Ta pani była moją przyjaciółką, stąd mogła znać część moich danych osobowych, jednak nigdy nie upoważniłem jej do zakładania jakichkolwiek kont oraz wykorzystywania moich danych osobowych. Pożyczyłem jej pieniądze, z których część oddała. Natomiast gdy zapytałem o kolejną część spłaty oświadczyła, że ich nie odda. Pewne informacje, które mówiła o sobie wzbudziły moją nieufność i dociekliwość. Od jej byłego męża dowiedziałem się, że miała też tzw. „lewe” konta w banku. Dlatego postanowiłem sprawdzić, czy przypadkiem na mnie nie otworzyła jakichś kont. Stąd dowiedziałem się o nich – mówił mężczyzna.
- W styczniu 2013 r. zgłosiłem sprawę do Poczty Polskiej oraz Banku Pocztowego. Bank Pocztowy przekazał sprawę podejrzenia o fałszowanie dokumentów i podrabiania podpisów przez tę panią do ścigania przez prokuraturę w Jeleniej Górze. Czynności prokuratury jeszcze trwają. Od przyjaciółki do dnia dzisiejszego nie usłyszałem słowa przepraszam, ani też nie otrzymałem żadnego wyjaśnienia – dodał.
Pracownica poczty twierdzi, że mężczyzna wiedział o tych kontach. - Żyliśmy sześć lat w konkubinacie, mieszkał u mnie. Zaproponowałam mu otwarcie kont, bo wiedziałam, że chce wziąć kredyt, ale nie skorzystał z nich, a samo ich otwarcie nie wiązało się z żadnymi opłatami. Nie otrzymałam też za nie prowizji, jako pracowniczka poczty. Sam podał mi swoje dane, których nie mogłabym tak po prostu pozyskać np. z dowodu osobistego, bo do założenia kont potrzebne były również np. dane jego rodziców. Niestety nie przyjechał, by podpisać dokumenty, a ja musiałam je zdać pod koniec pracy. Ponieważ byliśmy razem już tak długo, podpisałam się za niego, a dane adresowe były moje ponieważ u mnie mieszkał – wyjaśniła kobieta.
- Nigdy nie miałam tzw. „lewych” kont, a mój były mąż może to potwierdzić, bo też będzie zeznawać w sądzie. Otrzymywał od tego mężczyzny dziwne maile. Ponadto nie pożyczałam od tego pana żadnych pieniędzy. Była natomiast sytuacja, gdy chciał kupić szafę, a mnie nie było na nią stać. Ale zgodziłam się, by ją kupił i później oddałam mu za nią połowę pieniędzy. Jednak po rozstaniu zażądał spłaty drugiej części szafy. Ponieważ mebel składał się z dwóch części chciałam, by po prostu zabrał swoją połowę, ale podał mnie do sądu, więc dla świętego spokoju oddałam mu za tą drugą część pieniądze. Chciałam po prostu już się od niego uwolnić – opowiada kobieta.
- Po rozstaniu ten mężczyzna stwierdził, że mnie zniszczy. Był u mojego szefa, żeby mnie zwolnił, informując go o niby-fałszywych kontach. Nie chciałam mu nigdy zaszkodzić, wiedział o tych kontach, przez które on nic nie stracił, a ja nic nie zyskałam. Teraz żałuję, że w 2007 i 2008 r. podpisałam te dokumenty za niego, ale wtedy byłam zakochana i nie sądziłam, że mój partner może je wykorzystać przeciwko mnie – dodała.
Prokuratura Okręgowa w Jeleniej Górze wszczęła postępowanie w tej sprawie 21 stycznia, przesłuchano świadków, lecz do tej pory nie przedstawiono zarzutów.
Tomasz Borowski, rzecznik Poczty Polskiej S.A. poinformował: sprawa jest obecnie wyjaśniana przez
prokuraturę i trzeba poczekać na wynik tego postępowania. Sprzedaż produktów bankowych odbywa się na podstawie umowy pomiędzy Bankiem Pocztowym, a Pocztą Polską. Pracownicy Poczty, którzy posiadają odpowiednie uprawnienia i przeszkolenie występują w umowach w imieniu i na rzecz banku. Pracownicy Poczty Polskiej otrzymują za sprzedaż produktów bankowych prowizję. Z naszych informacji wynika, że tego typu sytuacje występowały w przeszłości.
Magdalena Ossowska-Krasoń, rzecznik prasowy Banku Pocztowego S.A. poinformowała: w związku z tajemnicą bankową, nie mogę się odnieść do konkretnych informacji o naszych klientach. Natomiast z tego, co ustaliłam, to w tej sprawie Bank Pocztowy zgłosił do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa - po otrzymaniu skargi od klienta. Sprawa jest w toku, dlatego za wcześnie na przesądzanie o jej wyniku. Jeżeli chodzi o tego typu przypadki, to Bank bezzwłocznie dokonuje zgłoszenia sprawy do prokuratury i przekazujemy wszystkie niezbędne informacje. Zależy nam na szybkim wyjaśnieniu niejasności, jeżeli okazuje się, że doszło do przestępstwa.