Janik od pierwszej rundy był bardzo aktywny i nacierał na Niemca. Przez 10 rund był bardzo skoncentrowany, zadał wiele ciosów na wątrobę, które osłabiłyby niejednego przeciwnika, ale Bucholz był bardzo odporny i uśmiechem kwitował dążenia Łukasza do nokautu. Janik nie dał się sprowokować i robił swoje punktując rywala, który rzadko odklejał się od lin. Komentatorzy telewizji Polsat Sport określali Niemca jako "nieludzko odpornego na ciosy". Sędziowie zgodnie orzekli zwycięstwo pięściarza z Jeleniej Góry (100:90), który w każdej z dziesięciu rund był zdecydowanie lepszy.
- Rywal chyba za bardzo nie chciał walczyć, ciężko boksuje się z takimi przeciwnikami, gdy czekają za podwójną gardą i starają się tylko boksować z błędu. Kilka elementów sobie przećwiczyłem. Wydaje mi się, że dużo mi dała ta walka. Może przeciwnik nie był nazbyt wymagający, ale gdzieś tam próbował zaatakować, musiałem cały czas być skoncentrowany, bo polował na jeden cios. Z walki na walkę mogę dostawać coraz groźniejszych przeciwników. Powiedziałem sobie, że na przestrzeni dwóch lat po wznowieniu kontraktu chciałbym dojść do walki o tytuł mistrzowski. Teraz muszę skończyć uczelnię, obronić się w czerwcu i koncentruję się na boksie. To jest pasja mojego życia. Kocham boksować, kocham całą otoczkę z tym związaną i kocham kibiców, którzy za mną jeżdżą - dzięki Wam serdecznie - powiedział na gorąco po walce Łukasz Janik w wywiadzie dla telewizji Polsat Sport.