
Wykryto wtyczkę adblock lub inną metodę blokowania reklam.
Nie lubisz reklam? Rozumiemy to.
Jednak Portal utrzymuje się głównie z tego źródła.
Dlatego proponujemy zakup subskrypcji, która pozwala na wyłączenie reklam.
Kupując subskrypcję pomagasz dzieciom z jeleniogórskich domów dziecka.
KUP SUBSKRYPCJĘ
Jeśli nie chcesz już teraz wykupić subskrypcji - prosimy o odblokowanie portalu w opcjach adblocka.
Zobacz jak odblokować
Wracamy po rocznej przerwie, jest jubileusz. Tegoroczne Wielkie Wędrowanie jest dość łatwe - w porównaniu z poprzednimi - powiedział Gracjan Kielijański z Gildii Przewodników Sudeckich. - Idziemy przez miejsca znane w dzień, ale np. Zamek Bolczów czy Szwajcarka w nocy są mniej znane - dodał organizator imprezy, który dziękuje Miastu Jelenia Góra za wsparcie finansowe oraz prezydentowi za honorowy patronat.
W jednej z edycji brał udział młody człowiek, który wracał w garniturze z egzaminu z rowerem, zapytał co to za impreza i powiedzieliśmy, że idziemy spokojnie 100 km. Stwierdził, że dołączy - prowadził rower przez pierwsze kilkanaście kilometrów i dopiero pod Chojnikiem namówiliśmy go, żeby oddał rower do busa i w garniturze przeszedł 100 km - opowiadał G. Kielijański.
Jednej setki nie przeszedłem - na 92 km stwierdziłem, że jest za ciężko, ale jeśli dba się o wypoczynek na każdym przystanku, ma dobre buty i nie bierze do plecaka za dużo rzeczy, to się da zrobić. Tempo jest wolne - powiedział Krzysztof Korzeń z Gildii, który 5 razy zaliczył "setkę" w WW. - Bardzo często spotyka się znajomych, których nie widziało się od roku i fajnie spędza się czas - dodał przedstawiciel GPS.
Od 2015 roku chodzę regularnie i raz nie udało mi się dojść do mety. Do wędrówki trzeba się przygotować - przede wszystkim zadbać o nogi. Dobrze mieć 2 pary wkładek do butów i kilka par skarpetek - co 25 km zmieniać skarpetki. Trzeba też regularnie jeść. Ostatnie 4-5 godzin jest najtrudniejsze, bo mamy świadomość, że zbliżamy się do mety, ale ona się oddala. Idąc 30 godzin można zobaczyć siebie w środku, to pewna forma medytacji mimo że wokół są ludzie - opowiada Ryszard Rzepczyński z Karpacza.