Przy ul. Pstrowskiego rosły 30-letnie lipy. 2 marca wykonano wycinkę drzew na terenie prywatnym przylegającym do ulicy, ale wycięto też 16 drzew rosnących na miejskiej działce. Zdarzenie zauważyli mieszkańcy, którzy interweniowali w tej sprawie. Bez skutku. Usłyszeli, że w myśl nowej ustawy, właściciel terenu ma prawo wycinać drzewa. Problem w tym, że drzewa rosnące na działce osoby prywatnej oraz te, na terenie miasta, znajdowały się w bliskim sąsiedztwie i najprawdopodobniej, wskutek pomyłki, wycięto tych drzew za dużo.
Mieszkańcy Kowar, którzy zaangażowali się w sprawę uważają, że byli zbywani ich przez władze miasta. Próbowali to komuś zgłosić, jak twierdzą - szukali pomocy u radnych miasta, a także radnych powiatu, ale napotkali na brak zainteresowania oraz powoływanie się na prawo własności i nową ustawę.
Burmistrz Bożena Wiśniewska tłumaczy, że do wycięcia drzew na działce prywatnej właściciel miał prawo, ale potwierdza również, że z terenu gminnego wycięto bez zezwolenia 16 drzew. Sprawa została przekazana policji.
Burmistrz Kowar zapewnia, że konsekwencje zostaną wyciągnięte po ustaleniu przez policję, kto jest winny zaistniałej sytuacji.