Czerwony szlak, którym szli piechurzy zamknięty jest zimą (jest to szlak letni). Pomimo użycia raczków, warunki były bardzo trudne. Oblodzenie wymagało sprzętu dedykowanego do ekstremalnych warunków – raków i czekana. A tego nie było...
- Można tylko przypuszczać, że te osoby chciały skrócić drogę, bo zimowe obejście Szyszaka znajduje się aż po czeskiej stronie - słyszymy.
Na północnych i zalodzonych zboczach poślizgnęły się 4 osoby. Dwie z nich o własnych siłach wróciły na szlak, ale dwie kolejne osoby zsunęły się po zmrożonym zboczu prawie na sam dół (ok. 300 metrów).
Nie jest ono tak strome jak zbocze Śnieżki, więc nie zginęły, ale odniosły poważne obrażenia; m.in. urazy głowy, kręgosłupa i połamały sobie ręce.
Czytaj więcej:
Śnieżka widziała już niejedną śmierć
W trudnej akcji ratunkowej brało udział aż 16 ratowników GOPR i dwa śmigłowce (wezwane z Wrocławia i Zielonej Góry).
- Akcja ratunkowa była bardzo wymagająca. Dopiero przy pomocy technik linowych udało się ewakuować poszkodowanych z eksponowanego terenu - mówią ratownicy GOPR.
Czytaj więcej:
Seria wypadków
Czytaj więcej:
Utknęli w zamieci
Każdy może wspomóc działania ratowników przekazując 1,5% swojego podatku na wsparcie działalności GOPR. W popularnym Picie wystarczy wpisać nr KRS: 0000607021 oraz cel szczegółowy: Grupa Karkonoska GOPR.