– Nie widziałam, że ktoś zabierał stary i wsypywał świeży piasek do pobliskiej piaskownicy – mówi Marta Jedlińska z Zabobrza. Nie pozwala swoim dzieciom się tam bawić, ale maluchów, którzy budują zamki z brudnego piachu nie brakuje.
Nie brakuje też „odkryć” w postaci zakopanych psich odchodów.
Teoretycznie obowiązek wymiany piasku należy do administratora terenu. W praktyce – rzadko jest wypełniany. Gospodarze mają ważniejsze problemy niż piaskownice. Czasem to sami mieszkańcy biorą sprawę w swoje ręce,
– Kiedy nikt się w piaskownicy nie bawi, chronimy ją specjalną folią. Odsłaniamy tylko wówczas, kiedy są tam dzieci – mówią lokatorzy jednej z kamienic przy ulicy Skłodowskiej-Curie.
O wymianę piasku stara się dbać zakład estetyki przy Miejskim Przedsiębiorstwie Gospodarki Komunalnej, w tych piaskownicach, za które jest odpowiedzialny. Jednak trudno jego pracownikom strzec czystości. – Wszystko zależy od kultury posiadaczy psów. Ci, niestety, traktują parkowe łąki i place zabaw jak wielką psią toaletę. Śmierdzącym niespodziankom trudno zapobiec – usłyszeliśmy w MPGK.
O jakość piasku przy dzikich kąpieliskach nie dba nikt. A jest go trochę przy popularnym „Hyclu” oraz gliniance przy byłej cegielni Sofal. Piaszczysta plaża rozciąga się także nad brzegiem wyrobiska żwirowego w Wojanowie, najpopularniejszego dzikiego kąpieliska dla jeleniogórzan. Piasek jest także przy tak zwanym Balatonie na rogatkach Jeleniej Góry w stronę Staniszowa.
– Ludzie zostawiają tam tony śmieci. Sam widziałem załatwiające się psy obok bawiących się dzieci oraz dorosłych, którzy w tym sąsiedztwie robią grilla. Plażowicze wyjeżdżają, odpadki i brud – zostają – mówi pan Jurek, który często wędkuje w Wojanowie. – Wędkarze nie są lepsi, bo też śmiecą – dodaje.
Ryzyko zabawy w brudzie nie jest małe, zwłaszcza dla dzieci. – Poważne choroby skóry, a nawet zatrucia pokarmowe bakteriami kałowymi – ostrzega internista Michał Chaciński.