– Nie przez przypadek zdecydowaliśmy o lokalizacji lodowiska właśnie w Cieplicach – mówił jesienią zastępca prezydenta Jeleniej Góry Jerzy Łużniak. Samorządowcy chcieli ożywić uzdrowiskową część miasta, aby było po co tam jechać.
Tymczasem dni lodowiska są na pewno policzone. Co będzie później? – Wielka nuda! – obawiają się mieszkańcy i kuracjusze, którzy sami określają zdrój jako „wymarły” kurort. Problem zauważa także poniedziałkowa Polska Gazeta Wrocławska.
Małgorzata Turowska ze Stowarzyszenia Miłośników Cieplic od lat podnosi problem powrotu z Jeleniej Góry w godzinach wieczornych. Jej zdaniem autobusy MZK kursują za rzadko po godz. 22. Z kolei przewoźnik ripostuje, że częściej nie będą kursowały, bo nie ma zainteresowania ze strony pasażerów. I kółko się zamyka.
A w samych Cieplicach na placu Piastowskim szaleją wandale, ludzie boją się wychodzić po zmroku z domu. A dla kuracjuszy – poza zabiegami w uzdrowisku – nie ma praktycznie żadnej oferty spędzenia wolnego czasu. – Pozostaje tylko liczyć na przychylną pogodę i spacery po Parku Zdrojowym – mówią ludzie, którzy leczą się u cieplickich wód.
PGWr przypomina, że Stowarzyszenie Miłośników Cieplic zebrało już dwa tysiące podpisów poparcia dla utworzenia z uzdrowiskowej części Jeleniej Góry dzielnicy. Ale póki co sprawą nie zajęła się rada miasta. Zaś samorządowcy przekonują, że powstanie dzielnicy jest możliwe tylko po przeprowadzonym referendum.
Tymczasem inwestorzy raczej omijają uzdrowisko: wolą Karpacza i Szklarską Porębę. Odwiedziny ludzi biznesu do tej pory kończą się jedynie na zapowiedziach. Konkretów brakuje.
Światełkiem w tunelu jest zaczynająca się w tym roku budowa basenu i zespołu SPA przy ulicy Leśniczej. Zdaniem sceptyków obiekt nie przyciągnie jednak rzeszy turystów, bo przegra z budowanym właśnie kompleksem Gołębiewski w Karpaczu.